American Muscle: Dodge Charger 1968

Do dziś legenda tego modelu żyje, choć pierwsza generacja sprzedała się koszmarnie źle. Za to druga – na zdjęciach – odniosła niemały sukces. Dzięki temu Charger żyje do dziś i ma się nieźle.

American Muscle - cykl tekstów o kultowych samochodach USAOd lat 50. koncern Chrysler planował wprowadzenie usportowionego auta średniej wielkości. Mimo to w kolejną dekadę wszedł z mało zaawansowanymi pracami nad jego premierą. Mustang już jeździł, Corvette również, a trzeci wielki koncern z Detroit do 1965 roku miał tylko nowy flagowy silnik wyczynowy 7.0 (426 hemi), zresztą wciąż nie gotowy.

Dlatego budowa nowego coupe średniej wielkości (bo, wiecie, w USA lat 60. auto sportowe średniej wielkości mogło mieć ponad 5 metrów) gnała na złamanie karku w 1964 roku. Do początku 1965 powstał już docelowy projekt nadwozia. Przedstawiono go jako auto koncepcyjne, choć miało zostać wprowadzone do produkcji niezależnie od przyjęcia na targach motoryzacyjnych. Charger – po polsku Rumak – powstawał w pewnym sensie „po taniości”, tj. jednym z celów było oparcie modelu maksymalnie o istniejące już podzespoły.

Spóźniona pierwsza generacja

Efektu nie udało się wdrożyć na start sezonu 1966, dopiero w połowie roku można było oddać pierwsze Chargery klientom. Auto było bardzo duże, miało ogromny dach typu fastback i tylko linia drzwi nadawała masywnej karoserii trochę dynamizmu. Żeby rozhulać pojazd długi na 517 cm i szeroki prawie na 2 m, konieczne były silniki V8, wszystkie od 5.0 w górę.

Natomiast Charger miał kilka smaczków odróżniających go od reszty. Najważniejszy to obrotowe lampy przednie, w spoczynku udające przedłużenie grilla chłodnicy. Takiego rozwiązania w całym koncernie nie stosowano od 1942. Drugi to zastosowanie indywidualnych foteli zamiast szerokich kanap z przodu i z tyłu. Miało to podkreślić sportowy charakter, ale kanapy zostały jako opcja do wyboru. Skoro jesteśmy przy wyborze, to klienci wybrali… Forda Mustanga. Pierwsza generacja Chargera weszła już po debiucie mniejszego konkurenta, który był w stanie rozejść się w 100 tys. sztuk rocznie. Tymczasem Charger w roku debiutu nie dobił do 35 tysięcy. Co gorsza, w 1967 było jeszcze gorzej i nie sprzedało się nawet 15 tys. sztuk.

Dla Chryslera był to pewien cios, ale na szczęście koncern wziął na to poprawkę. Pierwsza edycja miała zaznaczyć obecność w segmencie, a prace nad następcą już trwały. Dlatego właśnie dziś mało kto rozpoznałby po sylwetce Chargera z 1966, za to Charger 1968 stał się jedną z ikon amerykańskiej motoryzacji. Sylweta pozostała bardzo długa, ale już mniej masywna – samochód stał się bardziej sportowy. Paleta silników urosła, a auto w końcu odniosło długo wyczekiwany sukces komercyjny. W 1968 sprzedało się prawie 100 tysięcy, a rok później niewiele mniej.

Wciąż żywy w popkulturze

Pomogło lokowanie pojazdu w Hollywood, zwłaszcza w kultowej serii „Dukes of Hazzard”, która również odniosła sukces i trwała 7 sezonów. Swoją drogą, pamiętacie film „Bullit”? Kojarzony jest głównie z roli pięknego, zielonego Mustanga, ale drugim autem silnie eksponowanym w tej produkcji jest właśnie Charger ‘68. To jeden z istotnych powodów, dla których do dziś sylwetka Chargera z 1968 jest rozpoznawalna. A ta widoczna na zdjęciach to dodatkowo wersja R/T (od Road/Track – oznaczenie do dziś używane przez Chryslera dla wersji wyczynowych), rozpoznawalna po ozdobnym podwójnym pasie.

Najbardziej znane wersje Chargera powstały do 1978 roku, jednak model powrócił w kolejnej dekadzie. Gdy moda na sięganie do korzeni nastała także w XXI wieku, Dodge powrócił do Chargera w 2007. Tym razem jednak w wersji 4-drzwiowej, za to wciąż bardzo „umięśnionej”, godnej miana „American Muscle”.

Zdjęcia: Markus Spiske

Michal Karas

Autor

Michal Karas

Polecamy

Powiązane Artykuły