American Muscle: Imperial LeBaron 1965

Dziś zapomniana, luksusowa marka Imperial to historia jednej z najdłuższych serii aut w historii amerykańskiej motoryzacji. O jej pojazdach z lat 60. mówiło się, że są niezniszczalne!

American Muscle - cykl tekstów o kultowych samochodach USA

Pierwszy Imperial pojawił się już w 1926 roku, zaledwie rok po utworzeniu koncernu Chrysler. Od początku był to model flagowy, najdroższy w ofercie. Spotkał go los niespodziewany: nie tylko pozostał w ofercie na wiele dekad, ale w 1955 roku stał się osobną marką. Celem Chryslera było stworzenie realnej konkurencji dla Lincolna (Ford) i Cadillaca (General Motors). Czas pokazał, że zamiast dołączyć do wspomnianych marek, Imperial podzielił los Packarda i innych marek luksusowych, które wypadły z obiegu.

Jak czołg na kołach

Zanim jednak nastał smutny kres Imperiala, marka wprowadziła na rynek wiele solidnych, klasycznych pozycji. Zwłaszcza egzemplarze z lat 60. zasłynęły jako „czołgi” na kołach. Dzięki specjalnie usztywnionej ramie dawały kierowcom i pasażerom wyższe bezpieczeństwo w przypadku wypadku. Za to osobom w drugim aucie zmniejszały szanse na wyjście cało.

Imperial LeBaron 1965

Nawet po latach modele Imperial były zabronione w popularnych „destruction derby”, polegających na zderzaniu się autami aż do ich zniszczenia. Imperial był za mocny, by dać innym uczestnikom równe szanse, nawet pomimo braku słupków pomiędzy drzwiami.

Wygodny jak żaden inny

Taki był zresztą cel: zaoferować klientom coś specjalnego, by mierzyć się z najsilniejszymi na rynku. Oglądany na zdjęciach model LeBaron z 1965 roku to lekko poprawiona wersja rocznika 1964, który był pewnym przełomem w dziejach marki. Po pierwsze, pojazd okazał się niebywale wygodny. Jak stwierdził jeden z czołowych krytyków motoryzacyjnych Tom McCahill, nigdy wcześniej nie jeździł czymś równie komfortowym.

Imperial LeBaron 1965

Zmiana stylistyki

Po drugie, model z 64. stanowił poważną zmianę wizerunkową. Od lat 50. głównym projektantem był Virgil Exner, znany z finezyjnych, choć kontrowersyjnych kreacji. Modele połowy lat 60. były pierwszymi projektowanymi przez Elwooda Engela. Do Chryslera przeszedł już w wieku 65 lat, po emeryturze w Fordzie. Dojrzały i doświadczony projektant sprawił, że Imperiale upodobniły się do Lincolna. Stały się bardziej wyważone, dostojne i z gracją weszły w erę kantów.

Zmiana wizerunkowa dotyczyła wszystkich pojazdów Imperiala – od bazowego modelu po flagowy LeBaron. Nastąpiła wcześniej niż w przypadku pozostałych pojazdów Chryslera. Jednocześnie, Imperial zachował pewne elementy rozpoznawalne. Pierwszy to kabina wysunięta do przodu (cab forward), dzięki której pasażerowie z tyłu mieli jeszcze więcej miejsca. Drugi to zachowany aż do lat 90. element retro: miejsce na koło zapasowe silnie zarysowane w klapie bagażnika.

Imperial LeBaron 1965

Kawał eleganckiej limuzyny

Przy wprowadzeniu generacji ‘64, Chrysler przechwalał się, że każdy Imperial udekorowany jest aż 24 kilogramami dębowych obić. Do tego masa chromu, skóry i zamszu, a to przecież tylko dodatki. Nic dziwnego, że LeBaron osiągał masę aż 2400 kilogramów! Na zdjęciach tego nie widać, prawda?

Sylwetka ma świetnie wyważone proporcje i auto nie zdradza swoich 558 centymetrów długości (!) dopóki nie stanie przy innym pojeździe. Szerokość to prawie 2 metry, więc nic dziwnego, że auto potrzebowało poważnej mocy, by rozhulać się na trasie. Bazowy silnik 6.7L oferował ok. 340 KM, dzięki czemu do setki wystarczało 10 sekund, a teoretycznie można było pocisnąć nawet 190 km/h!

Zdjęcia: Ömer Haktan Bulut

Michal Karas

Autor

Michal Karas

Polecamy

Powiązane Artykuły