Osiągi jeżące włos na głowie, dwa silniki i cztery wygodne fotele – to auto ma szansę powstać, ale dostępne będzie tylko dla nielicznych. Strach myśleć, ile może kosztować…
Słyszycie „czterodrzwiowe auto elektryczne” – co podpowiada Wam wyobraźnia? Trochę droższy kompakt dla miłośników ekologii? Czas otworzyć oczy, bo nadchodzi coś wyjątkowego. Z jednej strony supersamochód, a z drugiej, faktycznie, auto rodzinne. Oczywiście z zastrzeżeniem, że dla naprawdę nielicznych rodzin, ponieważ w sumie ma powstać 100 takich aut.
Bardzo atrakcyjny estetycznie i atletyczny pojazd zdobył w tym tygodniu nagłówki wielu serwisów motoryzacyjnych. Zaprojektowany w szwajcarskiej pracowni Classic Factory, znanej z luksusowych produktów, samochód ma być produkowany w niewielkiej manufakturze pod Stuttgartem.
Oglądacie Elextrę, czyli nową markę, która jeszcze nie zadomowiła się na żadnym rynku i nie jest pewne, co poza swoim pierwszym projektem ma w zanadrzu. Ba, nie ma nawet pewności, że ten debiut dojdzie do skutku, ponieważ w opublikowanej kilka dni temu informacji prasowej producent „zaprasza inwestorów zainteresowanych udziałem”. W skrócie: potrzebują pieniędzy.
W Elextrze klienci mają otrzymać dwa silniki elektryczne i napęd na cztery koła. Maksymalna moc, ograniczona przez oprogramowanie sterujące, wyniesie ok. 680 KM i pozwoli osiągnąć 100 km/h w trudne do wyobrażenia 2,3 sekundy. Maksymalna prędkość zostanie ograniczona do 250 km/h, ale po cichu słychać przechwałki, że spokojnie przeszłaby ponad granicę 300 km/h bez narzuconego limitu.
Zastanawiacie się, po co piszemy o projekcie, który nie ma jeszcze nawet ustalonej ceny, a po jej ustaleniu i tak będzie dostępny tylko dla 100 osób? Supersamochody mają to do siebie, że sprawdzane i wyśrubowane na ich potrzeby technologie z czasem lubią trafiać „pod strzechy”. Patrzymy tymczasem na auto, które obiecuje zasięg 600 km na jednym ładowaniu i wyjątkowo dobre osiągi. W rozwijającej się coraz szybciej motoryzacji elektrycznej z pewnością zapotrzebowanie się znajdzie.