Awanturnik Caravaggio

Najsłynniejszy malarz baroku. Uwielbiany za nowatorskie techniki, psychologiczny realizm i dramaturgię obrazów, budził lęk z powodu swej nieokiełznanej natury. Spektakularne sukcesy przeplatał licznymi awanturami

Michelangelo Merisi da Caravaggio przyszedł na świat w 1571 roku w zamożnej mediolańskiej rodzinie. W wieku 22 lat przybył do Rzymu – jak opisują biografowie „Nagi i w potrzebie… bez adresu i środków do życia”. Przez pierwsze lata borykał się z biedą, szkolił warsztat u mniej znanych malarzy i nawiązywał przyjaźnie, dzięki którym udało mu się wkroczyć na salony wpływowych kolekcjonerów sztuki i… w świat rzymskich bójek ulicznych. Ciemną stronę rozrywek stolicy Włoch Caravaggio sportretował w obrazie „Grający w karty”, ukazującym młodego chłopca oszukanego przez szulerów. Temat drobnych oszustw był czymś nowym dla rzymskiej elity i na stulecia stał się inspiracją dla artystów. Młody Caravaggio szybko stał się ulubieńcem Rzymu.

Zakazane obrazy
Mimo oskarżeń o wulgarność w przedstawianiu postaci, Caravaggio nie narzekał na brak prestiżowych zleceń i przez całe niemal życie cieszył się wsparciem zamożnych mentorów gotowych zamawiać jego pełne dramatyzmu i psychologicznej głębi obrazy. Niektóre z nich wywołały skandale. W obrazie „Mateusz z aniołem” święty został przedstawiony jako niepiśmienny prostak. Pierwsza wersja została odrzucona jako obrażająca uczucia religijne.
Co oburzyło dostojników i ówczesną publikę? Święci o twarzach prostych ludzi, realizm, pozy nie pasujące do podniosłych tematów i niebywała odwaga w operowaniu światłem i cieniem. Tajemnicą poliszynela był fakt, że malarz wybierał na swoje modelki panie lekkich obyczajów, a w obrazie „Śmierć Marii” nie zawahał się przedstawić matki Jezusa jako prostej kobiety z opuchniętymi stopami. Obraz zdjęto wprawdzie ze ścian kościoła, ale szybko zyskał kupca w osobie księcia Mantui, który nabył go za namową Rubensa. Następnym jego posiadaczem był król Anglii, Jerzy I.

Awanturnik i geniusz
Akta sądowe, w których opisano wyczyny Caravaggia, liczą kilkaset stron. Nie trzeba było wiele, by sprowokować malarza do bójki. „Po dwóch tygodniach pracy wyrusza pewnym krokiem na jeden lub dwa miesiące z mieczem u boku i służącym, podążającym z tyłu, od jednego dworu do następnego, zawsze gotów wdać się w bójkę lub kłótnię, co czyni obcowanie z nim niezręcznym” – pisali o nim współtowarzysze.
Listę jego słynnych wyczynów w czasie pobytu w Rzymie obrazuje tzw. „sprawa karczocha” odnosząca się do sytuacji, gdy Caravaggio rzucił gorącymi karczochami w kelnera. W maju 1606 roku malarz zabił Ranuccia Tomassoniego. Biografowie nie są zgodni, co było przyczyną bójki – jedni twierdzą, że hazardowe długi, inni – że do zabójstwa doszło przez przypadek. Caravaggio, wyjęty spod prawa, bez szans na pomoc wysoko postawionych mecenasów, musiał zbiec do Neapolu.

W zakonie
Po paru miesiącach wyruszył na Maltę, do siedziby zakonu joannitów, gdzie szybko wkupił się w łaski Wielkiego Mistrza zakonu Adolfa de Wignacourta. Sława wichrzyciela nie przeszkodziła mu zostać nadwornym malarzem zakonu i jego rycerzem. Caraviaggiem nie kierowały jednak motywy religijne – liczył na to, że przychylność Mistrza pomoże mu zakończyć sprawę zabójstwa Tomassoniego. Stało się jednak inaczej.
Pod koniec sierpnia 1608 roku Caravaggio został aresztowany i osadzony w więzieniu. Tajemnicza zmiana losów malarza była przyczyną wielu spekulacji. Mówi się, że Caravaggio brał udział w pobiciu jednego z rycerzy zakonu, inni wolą wierzyć, że jedynie oddalił się z wyspy bez pozwolenia… Jedno jest pewne – został wyrzucony z zakonu „jako wstrętny i zgniły członek”. Okres wygnania okazał się dla Caravaggia trudny – badacze jego życia twierdzą, że malarz zdziwaczał, spał z bronią, w ubraniu i niszczył obrazy pod wpływem najmniejszej krytyki. Po powrocie do Neapolu, Caravaggio przeżył zamach na swoje życie z rąk nieustalonego sprawcy. Wydarzenie to znalazło odbicie w obrazie „Salome z głową Jana Chrzciciela”. W rysach świętego niektórzy dopatrywali się autoportretu malarza… Lato 1610 przyniosło długo oczekiwane ułaskawienie i mogłoby się wydawać, że fortuna zacznie w końcu sprzyjać Caravaggio…
Malarz wyruszył łodzią do Rzymu. Nigdy nie dotarł do celu, zmarł w drodze do wiecznego miasta, gdzie niegdyś zyskał sławę geniusza i święcił największe sukcesy. Zagadka śmierci Caravaggio nie została nigdy wyjaśniona. Nigdy nie odnaleziono też jego ciała.

Magda Nowak

Redakcja Magazynu
Polecamy

Powiązane Artykuły