Kiedy skłonność do dominacji staje się niebezpieczna?

Kiedy skłonność do dominacji staje się niebezpieczna? O naturze symbiotycznych relacji rozmawiamy z psychologiem Piotrem Mosakiem.

EksMagazyn: Czy w naturze człowieka leży uległość?

Piotr Mosak, psycholog: Musi leżeć. Różnimy się od siebie i gdyby nie było osób uległych, to te dominujące nie miałyby nad kim górować. Pamiętajmy też, że biznesem, mediami i wieloma innymi obszarami rządzą osoby przede wszystkim dominujące, bo te uległe z natury nie pchają się na świecznik i nie mają potrzeby zdobywania świata. Sto lat temu rządzili mężczyźni, a świat damski był kompletnie nieznany, mimo, że istniał. Tak samo nie znamy świata osób uległych. One nie mają powodu, by o sobie mówić. Każdy ma swój powód do czerpania przyjemności. Tą przyjemnością może być uległość.

Czy można czerpać satysfakcję z bólu? 

To przyjemność innego rodzaju, której osoby nie lubiące bólu nie są w stanie zrozumieć. Może ona się wiązać z tym, że tym osobom sprawia satysfakcję już sama myśl, że ktoś je chce, pożąda, zainteresował się nimi. Wtedy są w stanie wiele znieść, a nawet czerpać z tego przyjemność. Uczą się tego od dziecka, kiedy rodzice interesują się nimi tylko wtedy, kiedy są niegrzeczni. Rodzice nieświadomie wzmacniają negatywne zachowania. Nie interesują się grzecznymi dziećmi. Wtedy dzieci uczą się myślenia na zasadzie: „Aha, mamusia się mną zainteresuje, jak się położę w kałuży. Co prawda, to kosztuje klapsa, ale potem mama zajmuje się mną przez godzinkę i jest super”. Być może w przypadku uległych osób jest podobnie: „Ktoś mnie wiąże, bije, to znaczy, że się mną interesuje, jestem dla niej/niego ważny”. Uległość sprawia wtedy przyjemność sama w sobie. To, że można coś dla tej drugiej osoby zrobić, ulec jej. Dochodzi do tego uległa natura, kiedy ta osoba nie ma potrzeby pchania się na afisz, dyskutowania, posiadania zdania na każdy temat, bycia duszą towarzystwa. Jeśli znajdzie kogoś, kto lubi dominować, kogo pokocha i dogadają się w sprawie granic, których nie można przekraczać, to taki związek doskonale rokuje.

Czy kiedy ktoś odkryje, że jest uległy lub dominujący, powinien próbować z tym walczyć? Niektórzy są przerażeni taką skłonnością. Boją się, że nie stworzą dobrego związku.

Wydawać się może, iż osoba uległa nie ma potrzeby tworzenia równorzędnej relacji. Wbrew pozorom, to właśnie osoby w sadomasochistycznym związku tworzą równorzędną relację. Dwóm osobom dominującym, nieustannie będącym w konfliktach, a większość z nas jest taka, wydaje się, że są w związku równorzędnym, a nie są. Mają mnóstwo niespełnionych oczekiwań. W przypadku związku sadomasochistycznego mamy dwie osoby, które się uzupełniają, można by powiedzieć, że idealnie, jak gniazdko i wtyczka. Żadna z nich nie udaje, że jest końcówką kabla i żadna nie udaje, że jest gniazdkiem w ścianie. Jeśli łączy ich uczucie, jeśli szczerze podejdą do ustalania warunków, na jakich są ze sobą, to tak naprawdę w swojej intymności i prywatności, mają idealny układ.

Związki sadomasochistyczne mogą być trwałe? 

Tak. To jest układ związku równorzędnego, tylko że ta równorzędność nie polega na tym, że każdy ma równo i po pół, bo to jest bzdura. XX wiek popełnił ogromny błąd uważając, że „każdemu po równo” jest nadrzędną wartością. Po równo to jest komunizm, a nie sprawiedliwość. Sprawiedliwie jest wtedy, kiedy każdy dostaje tyle, ile potrzebuje. Ustalanie, że jednego dnia garnki myje mąż, a drugiego żona jest bez sensu, jeśli on tego nie znosi. To jest głupie i do niczego nie prowadzi. Lepiej dogadać się w ten sposób, że ona zmywa, a on odkurza, jeśli oboje czują się w tym dobrze. Niech znajdą swoje obszary. Mamy w sobie odrobinę uległości i dominacji. Bardzo rzadko zdarzają się czyste postawy uległy i dominujący. Reszta osób jest mieszaniną i jako para raz robią to, a raz tamto. Natomiast kiedy te skrajne przypadki, pełnej uległości z dominacją znajdą się, jeśli się jeszcze do tego pokochają, to mają szansę na sielskie życie. Nie nam to oceniać na zasadzie: „To pewnie złe, bo ja bym nie wytrzymał bycia uległym więcej niż przez 20 minut”.

Dlaczego osoby ryzykują swoje życie uprawiając seks? 

Ludzie palą papierosy – to jest gorsze od podduszania! Ludzie jeżdżą zbyt szybko samochodami, uprawiają przygodny seks bez zabezpieczeń, piją za dużo alkoholu i zażywają narkotyki, a pani się pyta dlaczego niektórzy lubią podduszanie? Tu nie ma różnicy. Nikt nie robi afery o to, że dorośli, odpowiedzialni ludzie, biorą się za palenie papierosów, a obrzydzenie budzi w nas para, która lubi kneblowanie w czasie seksu. Oni robią to w swojej intymności. Jeśli wiedzą o ryzyku, jeśli decydują się na to i szanują prawo do powiedzenia „stop”, to tak naprawdę jest ich sprawa i mniejsze ryzyko, niż przy niektórych narkotykach.

Czy są ciemne strony takich układów?

Inna sprawa, jeśli zdarzy się, że uległa osoba mówi „stop” lub hasło bezpieczeństwa, a dominująca bije ją dalej. Tak też może się zdarzyć. Trudno jest rozpoznać osobę, która nie potrafi zapanować nad swoją agresją. Niebezpieczna jest sytuacja, kiedy osoba dominująca przyjemność czerpie nie tylko z tego, że jest dominująca, co może być ok, ale również z samej agresji. Agresja może wciągać i zdarza się czasem, że bywa dla kogoś tak fascynująca, że przestaje się kontrolować. Są bowiem dwie kwestie: lubię być dominujący, a podnieca mnie akcja i przekraczanie granic, coraz dalej i dalej. Ta druga postawa może być niebezpieczna. To jak z dzieckiem, które nie potrafi przestać się w coś bawić. Wszyscy mówią, żeby dało sobie już spokój, a ono zachowuje się tak dalej, mimo, że dla nikogo nie jest to już przyjemne.

Seks kojarzy się ze spontanicznością, z utratą kontroli. Czy ludzie rzeczywiście potrafią się kontrolować w łóżku, tak jak twierdzą zwolennicy BDSM?

U nich pojawia się dodatkowy element – ból. Jeśli zapamiętamy się w seksie, to najczęściej nie ma bólu, więc i niebezpieczeństwa. Natomiast, jeśli jest z jednej strony namiętność, ale pojawia się ostry ból, mocniejszy niż ten akceptowalny, podniecający, to on natychmiast wyłącza to zapamiętanie. I wtedy on lub ona krzyczą „stop” lub hasło bezpieczeństwa i to również dla drugiej strony jest trzeźwiące. Jeśli ktoś kogoś podwiesza u sufitu, rani go i zaczyna po nim spływać krew, to jest duża szansa, że on to w końcu poczuje, nawet jeśli znalazł się w super podniecającej sytuacji.

Dlaczego ludzie, którzy uprawiają sadomasochistyczny seks budzą w nas taki niepokój? 

Bo przeciętni ludzie mają bardzo niską granicę bólu. Ja również nie znoszę kiedy coś mnie boli, dziękuję bardzo. Dlatego ludzie uprawiający BDSM są dla mnie nie do końca zrozumiali, ale akceptuję ich preferencje i nie potępiam.

Czy to już zboczenie, czy jeszcze odchylenie?

Jeżeli są dwie strony, które uzgodniły zasady, „podpisały kontrakt”, szanują się, a jeszcze w tym szanowaniu są uczucia i mają przyjemność w realizowaniu pragnień drugiej osoby, to wzbogacanie erotyki o takie zachowania nie będzie zboczeniem. Zboczenie jest wtedy, kiedy mamy w nosie potrzeby drugiej osoby, mamy potrzebę zadawania lub odczuwania bólu i tylko i wyłącznie wtedy odczuwamy przyjemność seksualną. Kiedy druga osoba staje się przedmiotem gry seksualnej, a nie podmiotem. Jeśli nie ma w tym potrzeb i ograniczeń drugiej osoby, to myślę, że można mówić o odchyleniu.

Jeśli osoba, która nie ma takich skłonności, spotka drugą, która wyzna jej: „Lubię jak się mnie poniża”, powinna się z nią wiązać?

To zależy na jakim poziomie takie potrzeby występują u danej osoby. Jeśli ona potrzebuje tego za każdym razem do osiągnięcia satysfakcji w seksie, to mamy mur, bo to znaczy, że nie będzie innego seksu. Wtedy należy zmykać, bo taki związek będzie albo bardzo trudny, albo niebezpieczny, a koniec końców skończy się przykro. Natomiast czasem może być tak, że taka osoba lubi wśród innych rzeczy to, żeby ją od czasu do czasu np. związać. Jeżeli tak, jeśli to jest urozmaicenie, zabawa, jeśli jest w tym szacunek i słowo bezpieczeństwa, to nie widzę w tym problemu.

Rozmawiała: Joanna Jałowiec

Robert Kocjan
Polecamy

Powiązane Artykuły