Żyli długo i szczęśliwie

Związek to nie bajka i trzeba nad nim pracować. To banalna prawdą, którą jednak trudno wdrożyć w praktykę. 10 ważnych przykazań dla par, które chcą jak najlepiej funkcjonować i cieszyć się wspólnym życiem przygotował Piotr Mosak, psycholog i terapeuta z Centrum Doradztwa psycholog.com.pl

Akceptacja partnera w całości, takim jaki on jest, to pierwsza ważna rzecz. Nie brnijmy w myślenie: „Ma wady, ale ja ją/jego zmienię”. Ekstrawertyk nie stanie się introwertykiem i na odwrót.

Zrozumienie różnic pomiędzy kobietą a mężczyzną. Piszemy o związkach różnych płci, a nasza płeć determinuje funkcjonowanie, myślenie, postrzeganie świata. Po drugiej stronie nie ma osoby takiej, jak ja. Stąd ważny jest punkt pierwszy, bo my naprawdę się różnimy i naprawdę się nie rozumiemy. I to mimo, że się staramy, bo patrzymy na drugą osobę przez pryzmat siebie.

Ciekawość, jaki jest świat osoby, z którą jesteśmy, ale nie na zasadzie zadawania ciągłych pytań: „Dlaczego tak robisz/myślisz”, tylko życzliwe zainteresowanie tym, jak nasz partner postrzega rzeczywistość. Takie podejście oznacza mniej kłótni. Jeśli kimś się interesuję i poznaję, po to, żeby było nam lepiej, to nie ma o co się spierać. O różnice? Przecież one z założenia istnieją.

Spędzanie ze sobą czasu. Jeśli nic nas nie łączy i nie jesteśmy w żaden sposób dla siebie zajmujący, to związek będzie letni. Niekoniecznie będzie to oznaczało od razu rozwód, ale większej satysfakcji i radości ze wspólnego życia też nie ma się co spodziewać. Dobrze byłoby mieć kogoś interesującego dla nas przy boku. Trzeba to zainteresowanie umieć odróżnić od zauroczenia się ludźmi – ktoś wydaje się nam ciekawy, ale na zasadzie komiksu. Szybko, krótko, na temat i już wszystko wiem. A kiedy już wszystko wiem, to druga osoba już nie zaskakuje i nie bawi.

Poczucie humoru. To kolejna rzecz szalenie istotna w związku. Szczęśliwe pary to takie, które dobrze się bawią w swoim towarzystwie, które są ciekawe, co druga strona sądzi na dany temat, podchodzą do siebie z dystansem i pogodą ducha. I dużo się wspólnie śmieją.

Przyjaźń. Przyjaciel nie zmusza do takich czy innych zachowań, tylko wyraża swoje zdanie: „Moim zdaniem to błąd, ale rób jak uważasz”. Taka postawa sprawia, że mamy zaufanie, że opinia wyrażona przez partnera jest – może nie obiektywna, ale przynajmniej nie narzucająca nam jego punktu widzenia. Najgorzej jest, jeśli w związku słyszymy ciągle: „Musisz to, zrób tamto, powinnaś, bez tego nawet nie ma sensu” i tak dalej. Z przyjacielem dobrze jest od czasu do czasu porozmawiać, a i kłótnie nie oznaczają końca świata. Przyjaźń – obok miłości, intymności, namiętności, to wyższa forma bycia razem w związku.

Wybaczanie, czyli umiejętność powiedzenia „przepraszam” i nie unoszenia się własną dumą. Nie bardzo rozumiem stawiania na własną dumę w związku. Albo jesteśmy „my”, czyli uzupełniający się nawzajem organizm, albo nie będzie to działało tak, jak trzeba. Nie może być tak, że wątroba obraził się na serce, bo wtedy cały układ nie będzie działał. Własna duma jest więc kategorią kompletnie bezsensu. Powinno nam zależeć, żeby to nasze wspólne „my” działało jak najlepiej. Dlatego warto nauczyć się mówić „przepraszam” nawet wtedy, kiedy nie mieliśmy złych intencji, ale druga strona czuje się urażona i czujemy, że potrzebny jest ten gest, żeby to „my” dobrze działało. Oczywiście, nie należy też przesadzać w drugą stronę i wpędzać partnera w poczucie winy na zasadzie: „To twoja wina, gdybyś był inny” itd. Trzeba było sobie inaczej dobierać partnera/partnerkę wcześniej, a nie decydować się na związek z zamiarem zmiany kogoś.

Bliskość. Dbajmy o kontakt dotykowy, przytulajmy się, głaszczmy, trzymajmy za ręce. Pozwalajmy sobie na bliskość, która nie musi prowadzić do seksu, a jest wyrazem naszej czułości, bo jesteśmy de facto osobnikami stadnymi. A stado trzyma się blisko siebie.

Wspólne zainteresowania. Dobrze byłoby mieć coś, co nas łączy, nawet na poziomie ogólnym. Na przykład lubimy sport, ale uprawiamy różne dyscypliny. Jeśli oboje są po prawie, ona jest na przykład notariuszem, a on adwokatem, to oznacza, że mają mnóstwo wspólnych tematów do rozmowy. Okazuje się, że małżeństwa polityków różnych opcji, może nie jakoś skrajnie zwalczających się, mogą być bardzo udane, bo takie pary mają wspólny grunt zainteresowań. Pan hydraulik i pani polonistka nie stworzą udanego związku, jeśli nie znajdą czegoś, co ich łączy. Choćby to było hobby związane z robieniem przetworów i nalewek. Słabym punktem wspólnym są dzieci, bo one w wieku 20 lat wychodzą z domu i co dalej? Siła rozpędu nie zawsze działa.

Komunikacja. Z tym punktem ludzie mają nieustający i największy problem. Jeśli się nie rozumiemy i nie pracujemy nad tym, żeby się zrozumieć – a pochodzimy z różnych kultur, zostaliśmy inaczej wychowani, różnimy się majątkiem, hierarchią wartości, podchodzeniem do pewnych spraw i zasad – związek nie będzie harmonijny. Mówimy różnymi językami, nie słuchamy drugiej strony, a tym samym nie rozumiemy. W efekcie prowadzi to do jednego z największych błędów popełnianych w związkach – interpretacji i nadinterpretacji wypowiedzi, zachowań, motywów postępowania, słów, gestów, preferencji. To jest koszmar. Dopóki para nie zaakceptuje różnic, nie spróbuje się zrozumieć, następuje pasmo chorych awantur i afer, gdzie patrząc na to z boku, okazuje się, że dwie osoby mówią o tym samym. Tyle, że dwoma różnymi językami. Warto o tym pamiętać i pytać wprost.

Zanotowała: Joanna Jałowiec

Redakcja Magazynu
Polecamy

Powiązane Artykuły