Szczęście, biznes i miłość: Dominika Flaczyk o tym, co ważne

DOMINIKA FLACZYK to Mentorka projektu „Biznes się nie poddaje” i twórczyni Grupy Profesja, Systemowej Szkoły Przedsiębiorczości i Fundacji Partycypacji Społecznej – organizacji zajmującej się szkoleniami, dotacjami oraz rozwojem osobistym. W swej pracy stawia na bezustanny rozwój – własny oraz zespołu.

Uważa, że rola szefowej i liderki, która jej przypadła, stanowi misję życiową, społecznie odpowiedzialną. Zamiłowanie do wolności oraz do odkrywania coraz to nowych ścieżek z sukcesem przekazuje swoim dzieciom.

Jak sprawić, by nasze marzenia były nie tylko marzeniami, a stały się rzeczywistością? Jak je zrealizować?

Dominika Flaczyk, Mentorka projektu BIZNES SIĘ NIE PODDAJE: Pracować (śmiech), działać skutecznie, odważnie, nie bać się, albo jeszcze lepiej działać, mimo pomimo obaw. Czasem mam wrażenie, że właśnie dlatego, że nie myślałam o pewnych potencjalnych przeszkodach, zrobiłam je, a gdybym o nich pomyślała racjonalnie biorąc pod uwagę całe możliwe ryzyko, to bym ich nie zrobiła (śmiech). Tak, to takie proste! To mi daje taki napęd do następnych przedsięwzięć.

Przede wszystkim trzeba sobie zadać pytanie: „Dlaczego coś robię?” Bo jeśli robię to z nieprawidłowych pobudek, to po prostu będzie prędzej czy później nieskuteczne. Trzeba też oddzielić, co jest celem, a co jest marzeniem.

Najważniejsze jest bycie tu i teraz i myślenie w każdym kolejnym dniu o tym, co przybliży mnie do spełnienia tego obranego celu. Krok po kroku, dzieląc cele na odcinki. Praca nad jedną rzeczą 4 godziny dziennie daje zamierzony efekt, musimy jednak zdecydować, co jest tą naszą jedną rzeczą i dlaczego i jak chcemy się za jej realizację zabrać.

Ale musimy jeszcze pomyśleć, z czego trzeba zrezygnować, żeby to marzenie czy cel spełnić – ja na przykład mam taki problem, że chcę za dużo rzeczy robić naraz (śmiech) – no i szukać inspiracji u ludzi, którzy swoje cele zrealizowali, najlepiej podobne, inspirować się nimi. Szukać nie tylko takich, którzy będą chcieli nas czegoś nauczyć, ale jeszcze nie dość, że nas czegoś nauczą, to jeszcze miło spędzimy czas. To jest taki ideał.

I jeszcze jedna ważna sprawa: Nie można się zniechęcać przy tzw. kłodach pod nogami! 80 procent ludzi zniechęca się przy pierwszych trudnościach. Nic się samo nie wydarzy, jeśli nie będziemy pracować. Owszem, można pracować nie ciężko, a mądrze, ale potrzebna jest konsekwencja, motywacja i wytrwałość w każdym przypadku. To tak jak z chodzeniem na siłownie, nie wyrosną nam mięśnie pierwszego dnia, ale po kilku miesiącach konsekwentnej pracy możemy zauważyć już pierwsze efekty.

Czym dla Pani jest kobieca siła? Skąd się bierze i jak można ją wykorzystać?

Na pewno jest przekazywana w pamięci komórkowej i pochodzi z archetypowej siły kobiet naszych przodków. Jesteśmy tak naturalnie uwarunkowane, żeby lepiej sobie radzić z wieloma czynnościami w porównaniu z mężczyznami. Tak nas natura zaprogramowała i tę siłę musimy w sobie odkrywać. Mamy ją naturalnie, rodzimy się i niestety, często w procesie socjalizacji opartej na krzywdzących schematach, tracimy ją.

Szczęśliwe są kobiety, które mają wspierające matki, takież przyjaciółki, babcie.

W moim przypadku ogromną rolę odegrała właśnie moja Babcia Zofia. Była lekarką o kilku specjalizacjach i miała ogromną siłę w sobie. A przy tym była taką kruszynką „metr pięćdziesiąt w kapeluszu”, niepozorna blondyneczka (śmiech). W czasie II wojny światowej odbierała porody uciekinierów na wozach w polu. Sama urodziła swoje trzecie dziecko w drodze do pacjenta. Odebrała poród, poleżała tydzień, wyleczyła równocześnie pacjentkę. I wiecie, ona nie miała czasu się zastanowić czy ona ma w sobie tyle siły, żeby podołać temu wszystkiemu. Po prostu – takie były okoliczności i ona w nich działała najlepiej, jak potrafiła. Była niezwykle dzielną i wspaniałą Kobietą!

Pod wieloma względami, moje życie również tak wyglądało. Nikt mnie nie pytał, czy mam na coś siłę czy nie. Ja też byłam drobna, szczuplutka za dziecka, byłam niejadkiem. Urodziłam się z ogromną niedowagą (ważyłam 2,4 kg!), ale, wbrew pozorom, z brzydkiego kaczątka wyrósł niezły łabędź, który musiał, jak ta pieczarka przebijać asfalt i sam nie wierzył, że to jest możliwe tak naprawdę, a jednak się udało!

Tę siłę odkrywany więc z biegiem czasu. Życie nie dawało mi wyboru, musiałam być dzielna, musiałam przetrwać. Walczyłam z ciężką chorobą, z przeciwnościami osobistymi. Niewiele miałam w tym czasie wsparcia z zewnątrz. Chora czy zdrowa, czy mi się chciało czy też nie… Musiałam działać.

Wiele poranków wyglądało tak: Jedna noga, potem druga i nawet, jeśli z mozołem i bólem, to wstawałam. Kiedy miałam rzuty boreliozy to dosłownie nogi z łóżka zestawiałam na dół. Myślę, że gdyby mnie życie nie postawiło przed tym wszystkim, to nie wiem, czy bym odkryła w sobie tę siłę. Naprawdę tego nie wiem. Zdaje się, że bardzo długo sama nie przypuszczałam, jak silna mogę być!

Często mnie pytano: „Nie boisz się?”. Odpowiadałam wtedy: „Oczywiście, że się boję i to bardzo, ale ja po prostu muszę to zrobić!” I to dodawało mi siły. Nie wolno za dużo rozmyślać nad tym wszystkim i „rozkminiać”, najlepiej wziąć się do roboty (śmiech). Uwierzyć w to, że nie jesteśmy małymi i bezbronnymi kobietkami tylko istotami sprawczymi.

Kobiety w Pani rodzinie były siłaczkami?

Faktycznie, w naszym otoczeniu bywają kobiety – archetypy, które kilka tysięcy lat temu, zanim nastało średniowiecze, miały ogromną siłę i wiedzę. Były opiekunkami stada i źródłami mądrości. Słowo wiedźma znaczy wszakże „ta, która wie”. Nadeszły jednak ciemne wieki średniowiecza i zaczęto to tłamsić.

Moja Babcia była cudowną i silną kobietą, z niesamowitą historią. Była lekarką, a wtedy edukacja była inna, trudniejsza dla kobiet niż obecnie. Tuż po ukończeniu studiów, w dniu 1 września 1939 roku, miała rozpocząć otrzymaną wcześniej pracę w Szpitalu Dziecięcym w Gdańsku. Niestety, nigdy do niej nie dojechała, choć marzyła o tym, by być pediatrą. Wybuch wojny jej w tym przeszkodził. Dopiero po wielu latach, po urodzeniu trójki dzieci, udało się jej spełnić swoje marzenie.

I ja, jak Babcia, również bezustannie się kształcę, również mając już dzieci.

To prawda, otaczały mnie siłaczki, niezwykłe kobiety. Po mojej Babci na przykład w ogóle nie było widać zmęczenia. Wszystko robiła z lekkością i radością życia, mimo tego, co przeżyła. Te przeżycia ją zbudowały i wzmocniły.

Przykład Pani Babci to ogromna inspiracja.

Taką była zawsze dla mnie, mam nadzieję, że posłuży też Czytelniczkom i Czytelnikom tej książki. Jestem przekonana, że kobiety, które dopiero odkrywają w sobie swoją siłę, mniejsza o to, w jakim wieku i na jakim etapie swojego życia, absolutnie nie powinny czuć się gorsze od nikogo. Powinny się inspirować motywującymi historiami, a wtedy wierzę w to, że ich czas i zmiana nadejdzie.

7 lat temu, chorując na boreliozę, dosłownie otarłam się o śmierć. Obiecałam sobie wtedy, że jeśli uda mi się wstać z łóżka i przetrwać ten trudny okres, to zrobię wszystko, co się da, by żyć inaczej. I pojawiła się u mnie wtedy lekarka, której obecność uznałam za obecność anioła w moim życiu. Znajomość z nią bardzo wiele mnie nauczyła, pokazała mi zupełnie inne życie, a potem ja sama pokazywałam to innym kobietom. Byłam dla nich takim samym światełkiem w tunelu, jak dla mnie moja pani doktor.

To jest właśnie to dzielenie się kobiecą mocą, siłą. Trzeba się na to otworzyć i być gotowym, by czerpać od innych z kobiecego kręgu. Dlatego uważam, że kobiety mogą i umieją sobie dać bardzo dużo w tym zakresie. I jest to bardziej wartościowe, niż taka zwyczajowa wymiana energii między dwiema różnymi płciami. Kobiety doświadczone przez los mają zwykle tę moc, one już ułożyły sobie tę ścieżkę życia i są gotowe dzielić się z innymi.

Poprosimy teraz o Pani osobistą definicję słów: szczęście, sukces, miłość, siła, rozwój, marzenia i balans.

=> Szczęście to równowaga, spokój wewnętrzny i rodzina.

=> Sukces jest zaś różnie rozumiany dla każdego z nas. Jest to przechodzenie od porażki do porażki, spełnienie w swojej roli, ale też dotarcie do swojej misji życiowej, powołania. Ważne jest bycie autentycznym i zintegrowanym, robienie tego, do czego się ma predyspozycje i powołanie.

=> Miłość to główna siła napędowa każdego człowieka, ważna w stosunku do innych, jak i do samej siebie. Dla mnie to też rodzina i to, co dusza każdego człowieka na tej planecie powinna nieść ze sobą i przekazywać innym.

=> Siła to odpowiedzialność. Żeby tę swoją moc i siłę wykorzystywać w dobry sposób, z dobrymi intencjami i nikogo nie krzywdzić. Babcia mnie nauczyła łacińskich słów przysięgi lekarskiej: „primum non nocere” czyli „po pierwsze, nie krzywdzić”. Ten, kto ma siłę, powinien działać odpowiedzialnie. Często do tej siły musimy się dokopać i każdy to robi w swój sposób.

=> Rozwój jest konieczny i niezbędny do przetrwania, musi być zawsze obecny – czy nam się to podoba czy nie (śmiech). Wszystko to, co działa przeciwko rozwojowi, działa przeciwko życiu i je blokuje. Jest to naturalna rzecz, taka, bez której nie tylko my cierpimy, ale również nasze otoczenie. Wsparcie jest zawsze bardzo ważne. Jest takie piękne powiedzenie, że każdy człowiek jest nie problemem do rozwiązania, tylko cudem do odkrycia.

=> Marzenia – rozwój i cały czas wyznaczanie sobie nowych marzeń. Jest moim ogromnym marzeniem, by moja praca jeszcze bardziej wiązała się z moją pasją. Moim marzeniem jest też to, by moje dzieci wyrosły na dobrych ludzi i żyły w lepszym świecie – to przede wszystkim. I to, by dołożyć swoją cegiełkę do poprawy tego świata.

=> Balans – bo w tym wszystkim właśnie o to chodzi, by zachować równowagę (śmiech). Myślę, że ja to już umiem. To ważne, więc podkreślę to raz jeszcze – trzeba w tym całym natłoku zadań, pracy, życia rodzinnego, pamiętać także o sobie. Odebrałam ostatnio cenną lekcję życia, bardzo krótką, acz zupełnie inną od mojego dotychczasowego podejścia stawiania innych przed sobą – „najpierw ja”. To jest ten tekst, którym zaczynamy każdy lot w samolotach, najpierw załóż maskę tlenową sobie, później pomagaj innym. Wiem, że gdy jestem w nierównowadze, zmęczona, nieszczęśliwa i przepracowana nie będę miała siły, by zmieniać świat na lepszy. Tego pragnę!

Po więcej informacji o działalności naszej Mentorki zapraszamy tutaj:

https://grupaprofesja.com/

Sesja odbyła się w salonie Harley-Davidson LIBERATOR w Warszawie.

Producentka i kierowniczka planu: Aneta Zadroga/GM LIFESTYLE – dla SUKCES JEST KOBIETĄ

Dyrektorka projektu: Dagmara Wójcik-Jędrzejewska/ GM LIFESTYLE  – dla SUKCES JEST KOBIETĄ

Fotograf backstage: Michał Wójcik

Fotograf sesja: Maciej Grochala

Make up, wizaż: Anna Owens

Realizacja wideo backstage oraz na planie: Franek Mazur

Redaktorska realizacja wywiadów wideo: Łukasz Frydel – redaktor naczelny magazynu DZIEŃ MĘŻCZYZNY

Stylizacja: Lucyna Sobieszek – LUCYSTYLE

Włosy: Karolina Terlińska i Michał  Salon MANIEWSKI

Materiał powstał w ramach książki i raportu BIZNES SIĘ NIE PODDAJE!

 

Michal Karas

Autor

Michal Karas

Polecamy

Powiązane Artykuły