Movember – jak wąs zaczął ratować życia

Z prostej zabawy grupy mężczyzn zrodziła się światowa inicjatywa, która nie sprowadza się wcale do śmiechu i hashtagów. Czy na pewno wiesz, o co w tym chodzi?

Za nami listopad, czy raczej wąsopad, jak spolszczane bywa słowo Movember. Pewnie widziałeś prowadzących w telewizji, sportowców czy inne osoby publiczne, które w listopadzie zapuściły wąs. A że ten rodzaj zarostu nie wszystkim pasuje, część przypinała sobie zabawne papierowe wąsy tylko do zdjęć. Właściwie po co?

Ta „nowa świecka tradycja” narodziła się na drugim końcu świata, w Australii. Tam grupa mężczyzn w 1999 postanowiła zapuścić wąsy dla celów charytatywnych. Chodziło bardziej o zrobienie czegoś wspólnie i zbieranie pieniędzy, niż o same wąsy. Ale chwyciło. Po kilku latach cała Australia w listopadzie zaczęła zapuszczać wąsy, a od 2004 roku działa już niezależna Movember Foundation, fundacja założona w celu promocji idei.

Idei, czyli właściwie czego? Chodzi o zmianę twarzy zdrowia mężczyzn. Wąs jest męski i – choć niekoniecznie modny – ma skłaniać do rozmowy o zdrowiu w jego najbardziej newralgicznych obszarach. Movember to przypomnienie o wstydliwych kwestiach, w których najrzadziej szukamy pomocy. To przede wszystkim profilaktyka chorób prostaty i jąder, ale też problemy natury psychicznej. Mężczyźni znacznie rzadziej niż kobiety przyznają się do objawów depresji, co może prowadzić do tragedii.

I tu właśnie wchodzi wesoły wąs. Naprawdę wesoły, ponieważ niektórzy wyglądają z nim komicznie, a jednak co wytrwalsi są w stanie nosić ten zarost przez cały listopad. Pardon, wąsopad. Mamy więc lawinę wąsów na fejsie i twitterze, mamy hashtagi i śmieszne happeningi.

Czy mamy jednak zmiany w świadomości mężczyzn? Tutaj z twardymi danymi jest ciężko, ponieważ Movember nie w każdym kraju się zakorzenił, a w Polsce to kwestia ostatnich paru lat. Ale, choć mówimy o banalnej akcji zapoczątkowanej w pubie w Adelajdzie, korzyści płynące z Movemberu są jak najbardziej wymierne. Tylko w tym roku Movember Foundation wspierała kilka dużych projektów badawczych związanych z nowotworami jąder i prostaty, przeznaczając na jedno badanie aż 2,5 mln dolarów!

Mało? Pewnie, leku na raka za taką sumę nie znajdziemy. Ważne jednak, że ten prosty, mały wąs pod nosem prowadzi nas ku lepszemu. I autentycznie to robi.

Dziś wiemy już, że spożywanie dużych ilości alkoholu zwiększa ryzyko wystąpienia raka prostaty, że można wytypować mężczyzn szczególnie zagrożonych takim nowotworem na podstawie badań genetycznych. Wiemy, jakie leki są mniej/bardziej skuteczne w terapii oraz jak można zmniejszać dolegliwość takich nowotworów. A wszystko to wiemy między innymi z badań finansowanych przez Movember Foundation, Movember Centre for Excellence oraz inne organizacje, które przy okazji corocznego zapuszczania wąsów otrzymują zastrzyk pieniędzy od nasz wszystkich. I oby tak dalej.

Zapuszczajcie na zdrowie, Panowie!

Michal Karas

Autor

Michal Karas

Polecamy

Powiązane Artykuły