Kobiety kochają twardzieli

… czyli przedstawiamy nasz subiektywny, stronniczy i jak najbardziej wybiórczy ranking filmów gangsterskich. Co lubimy? Klasykę, oczywiście, ale i wariata Tarantino, a także zabójczo przystojnego Johnny’ego Deppa

Dlaczego kobiety lubią gangsterów? Bo są pociągający. No i sprytni, bo – żeby przetrwać – muszą kombinować. Są jeszcze silni – bo wielu jest pretendentów do zajmowania miejsc na samym szczycie gangsterskiej hierarchii, a na szczyt i do historii wchodzą tylko ci najbardziej wytrwali. Bo zawsze są nienagannie ubrani. Czarujący. Zniewalający. Romantyczni. W gruncie rzeczy prawi i dobrzy… Nie są tacy? Oczywiście, że nie! Ale taki właśnie jest Dillinger zagrany przez Deppa, Carlito zagrany przez Pacino, ba, nawet Capone, w którego wciela się De Niro. I to cały sekret popularności kina gangsterskiego wśród widzów w spódnicy.
Ale, cofnijmy się najpierw sto lat wstecz. Kino gangsterskie istnieje niemal od początków kina w ogóle. O tym gatunku filmowym można mówić od momentu nakręcenia „Muszkieterów z Pig Alley” w 1912 roku. Obraz ten uważany jest za pierwszy w historii kina film gangsterski. Złota era tego gatunku związana była z dramatyczną sytuacją społeczną w Stanach Zjednoczonych w owym okresie: wielkim kryzysem i prohibicją.
Większość najważniejszych filmów gangsterskich, które wyznaczyły standardy kina tego gatunku powstała stosunkowo dawno: „Mały Cezar” w 1930 r., „Wróg publiczny” w 1931, „Człowiek z blizną” w 1932, „Asfaltowa dżungla” w 1950, „Bonnie i Clyde” w 1967, „Ojciec chrzestny” w 1971, „Ulice nędzy” w 1973. Ale ostatnie 30 lat przynosi nam nowe dzieła, które, choć nieco inaczej, ale mimo wszystko, ponownie zabierają nas w świat mafijnych porachunków i gangsterskich perypetii.
Tyle tytułem wstępu. A oto 10 najlepszych filmów gangsterskich według EksMagazynu.

10. „Nietykalni” (1987)
„Nietykalnych” Briana De Palmy umieszczamy w naszym rankingu głównie dzięki młodemu Kevinowi Costnerowi i zabójczo przystojnemu Seanowi Connery. Brian De Palma ukazał w tym filmie klasyczny powrót do źródeł starego dobrego kina gangsterskiego zapoczątkowanego przez Amerykanów w latach 30. „Nietykalni” podejmują temat walki z mafią Ala Capone w taki sposób, jak robiły to stare filmy o czasach prohibicji, pokazujące świat gangsterów w groźnej przestrzeni miejskiej, z której uczynili podległą sobie dżunglę. Z De Palmą cofamy się do mitycznej epoki, w której nikczemnym i siejącym śmierć gangsterom stają naprzeciw strzegący prawa i dobra ogółu agenci. Plus za doborową obsadę i wspaniałe wykonanie oraz za scenariusz, których – choć opowiada historię dobrze znaną, bo prawdziwą, trzyma w napięciu do ostatniej minuty.

9. „Chłopcy z ferajny” (1990)
„Chłopcy z ferajny” Martina Scorsese to bardzo sprawnie zrealizowana (nagroda za reżyserię na festiwalu w Wenecji w 1991 r.), pełna drastycznych efektów, tak wizualnych, jak i słownych, oparta na prawdziwych wydarzeniach, opowieść o niemal 30 latach działalności grupy złodziei, morderców i handlarzy narkotyków. Bohaterowie filmu nie należą do mafii, bo ta zastrzeżona jest wyłącznie dla Włochów, i, mimo wielu starań, do końca pozostaną poza jej zasięgiem. Film jest ekranizacją powieści Nicholasa Pileggiego, opisującej dzieje postaci autentycznej – gangstera Henry’ego Hilla, którego okoliczności zmusiły do współpracy z FBI. Ciekawostką jest, że, jak policzył krytyk Jacek Szczerba, w „Chłopcach z ferajny” słowo „fuck” pada 246 razy.

8. „Życie Carlita” (1993)
Kolejny film w naszym zestawieniu, którego sprawcą jest Brain de Palma, reżyser, którego ulubieni bohaterowie to gangsterzy i to ich wzloty i upadki śledzi z największą pasją. W „Życiu Carlita” powierzył główną rolę Alowi Pacino. Grany przez niego bohater chce zerwać z gangsterską przeszłością, planuje uskładanie kilku tysięcy dolarów na otwarcie biura wynajmu samochodów na wyspach Bahama. By móc zrealizować te plany prowadzi nocny klub „Raj”, w którym zachował udziały jeszcze z czasów sprzed wyroku. Pragnie też odzyskać względy swej dawnej dziewczyny (Penelope Ann Miller) , w dzień tancerki baletu klasycznego, nocą półnagiej gwiazdy lokalu go-go. Tzw. ulica ciągle widzi w Carlicie legendarnego bohatera, ale on jej już nie poznaje. Miejsce w naszym rankingu należy się De Palmie w tym przypadku za ckliwy romans ze strzelaniną w tle.

7. „Wrogowie Publiczni” (2009)
Miejsce w naszym rankingu dla Michaela Manna za wspaniały klimat, bosko przystojnego Johnny’ego Deppa i rewelacyjną scenografię i kostiumy. Film Manna to opowieść o Ameryce z czasów Wielkiego Kryzysu. Jej bohaterowie to amerykańscy gangsterzy lat 30-tych – John Dillinger, Baby Face Nelson i Pretty Boy Floyd (ach, jak on pięknie umiera w tym filmie!). To również historia początków FBI (bez którego trudno dziś sobie wyobrazić dobry film sensacyjny). John Dillinger przeżył 31 lat. W tym czasie obrabował kilkanaście banków, uciekł kilkakrotnie ścigającej go policji, został idolem brukowców, przeżył romans z pół-Francuzką, pół-Indianką i zginął z rąk funkcjonariuszy. Młody, przystojny, sprytny, obrośnięty legendą – taka postać aż się prosi o kinową biografię. Dillinger nie mógł sobie lepszej wyśnić. Wciela się w niego idol zarówno nastolatek, jak i statecznych pań w średnim wieku – Johnny Depp i robi to z tak ogromną gracją i wrodzonym sobie wdziękiem, że jego bohatera nie sposób nie polubić. Poza tym, gangster z „Wrogów Publicznych” to ROMANTYK! O tak. Jest wspaniały, w gruncie rzeczy nie robi niczego bardzo złego, a kocha prawdziwie i wiernie. Okrada tylko zły system, a nie biednych ludzi. Ba, potrafi okryć płaszczem marznącą zakładniczkę, zwrócić pieniądze kasjerowi w okradanym banku, wzruszyć się podczas seansu w kinie na filmie z Clarkiem Gablem w roli głównej, żartować z dziennikarzami w więzieniu, a nawet ukarać współpracownika, który zastrzelił strażnika więziennego! To prawdziwy bohater. Jakże to okropnie romantyczne. Jakie banalne. Ale jakie efektowne!

6. „Bonnie i Clyde” (1967)
Arthur Penn zrobił film na skroś romantyczny i przypadający go gustu piękniejszej części widzów odwiedzających sale kinowe. Ta ballada o złodziejskiej parze jest rzeczą zrobioną błyskotliwie, ale także kontrowersyjnie, bo przecież film to poetycka opowiastka o sympatycznych łotrach, którzy, mimo wszystko, pozostają łotrami. No i do tego piękna Faye Dunaway i bosko przystojny Warren Beatty. To wystarczy, żeby zamknąć pierwszą piątkę naszego zestawienia.

5. „Wściekłe Psy” (1992)
I tutaj w naszym zestawieniu pojawia się mistrz kpiny i naczelny błazen Hollywood – Quentin Tarantino. Nie po raz ostatni zresztą. Ze swoim pierwszym strzałem w dziesiątkę – „Wściekłymi Psami”. Aż boję się pomyśleć, że gdyby Tarantino nie przekonał do swoich „Wściekłych psów” Harvey Keitela i nie zdobył w ten sposób funduszy na jego realizację, nie byłoby pewnie ani „Pulp”, ani „Kill Billa”, ani doskonałych w formie „Bękartów Wojny”, ani tego wszystkiego, co w kinie często nazywa się „stylem Tarantino”. Tarantino zdołał stworzyć takie kino, które jest z gruntu pop – kulturowe. Przez wielu krytyków uważany za postmodernistę, świetnie wprowadził na ekrany kicz, zerwał z chronologią wydarzeń, zmienił rangę przemocy w kinie, traktując ją jako zabawę czysto kinematograficznej natury. W filmach, do których przyłożył rękę, pojawia się klimat fascynacji przemocą, jej często wręcz absurdalne nagromadzenie. To jednak jeszcze żadna rewolucja, jest nią natomiast połączenie tych wszystkich cech i okraszenie całości ogromną dawką czarnego humoru, cynizmu i ironii. Tarantino pokazał, że przemoc, ta kinowa, jest w gruncie rzeczy zabawna i tak ma ją widz odbierać. Jego „zabawa w kino” to często nie tylko mocne i brutalne kino akcji, ale też doskonały sprawdzian na kondycję psychiki obserwatora tegoż spektaklu. Niektórzy są przekonani, że to właśnie Tarantino odpowiedzialny jest za „przekształcenie ekranów pierwszej połowy lat 90′ w krwawą łaźnię”. Możliwe, tylko, że w części owej łaźni opanowanej przez Quentina, rządzi ironia i dowcip. Nic na serio – wszystko jest grą. I za to Tarantino należy się miejsce w czołówce filmów gangsterskich. Bo i te można kręcić w przymrużeniem oka.

Miejsca: 4., 3., 2. „Ojciec Chrzestny”, części 3. (1990), 2. (1974) i 1. (1971)
Przy tym filmie Francisa Forda Coppoli (a dokładniej przy wszystkich trzech jego częściach, co nie zdarza się w kinematografii codziennie, ba, nie zdarza się w ogóle) można spierać się jedynie, czy jest to najwybitniejszy film (cykl filmów) w historii nie tylko kina gangsterskiego, ale i kina w ogóle, czy jeden z najwybitniejszych.
Pierwsza część „Ojca chrzestnego” z 1971 roku zdobyła trzy Oscary, w kategoriach: najlepszy film, najlepszy scenariusz, najlepsza główna rola męska dla niepojęcie genialnego Marlon Brando. Rekordowa pod względem nagród była część druga filmu, obsypana 6 Oscarami. Część trzecia nie spodobała się zwłaszcza ortodoksyjnym fanom rodziny Corleone, ponieważ nie miała już nic wspólnego z powieścią, a ponadto pojawiły się w niej wyraźne wątki antywatykańskie. My uważamy, że spółka Coppola, Marlon Brando, Al Pacino i Robert de Niro stworzyli taką trylogię, przy której „Władca pierścieni” i inne tego typu współczesne bajki wyglądają jak, nie przymierzając, niezgrabny kucyk przy czystej krwi arabie. Dlatego zajmują niemal całe podium w naszym zestawieniu.

1. „Pulp Fiction” (1994)
Ale, mimo wszystko, król jest tylko jeden. I jest nim Tarantino. Jego „Pulp” to film, który przewrócił kino gangsterskie do góry nogami, a krytyków przyprawił o spory ból głowy, a niektórych nawet o nieustającą do dziś migrenę. Za co dostaje u nas pierwsze miejsce? Za walizkę z duszą (lubi diamentami), hamburgera na śniadanie, masaż stóp, fragment księgi Ezechiela, shake’a za pięć dolców, twista w wykonaniu Johna Travolty, „Le Big Mac”, frytki z majonezem, zegarek, który był w takich miejscach, o których innym zegarkom nawet się nie śniło, „Zed’s dead”, nieocenione rady Mr Wolfa co do „czyszczenia” auta, napad na restaurację, który dla Pumpkin i Honey Bunny miał nieco inny przebieg, niż sobie to założyli, za: „Any of you fuckin’ pricks move, and I’ll execute every mother fuckin’ last one of ya!!!”, etc., etc., etc…

Aneta Zadroga, Anna Chodacka

Aneta Zadroga
Polecamy

Powiązane Artykuły