Jan Sunderland: Przyglądaj się obrazowi oraz samemu sobie

Czasami po prostu wiemy, że coś jest brzydkie. Co innego potrafi nas natomiast zachwycić. Do czego jednak się odwoływać chcąc subiektywnie ocenić dzieło sztuki. Odpowiadając na to pytanie warto się odnieść do twórczości Jana Sunderlanda

Jan Sunderland był jednym z polskich krytyków, historyków i teoretyków fotografii, który zachęcał, aby nie przyglądać się wyłącznie obrazowi, ale i samemu sobie. W ocenie Daniela Brzeszcza z Wydziału Polonistyki UW, w nauce nadal zwraca się mało uwagi na to, że powstające teorie są ściśle związane z postaciami, które je tworzą. Dlatego przyjrzał się on losom rodziny Jana Sunderlanda. Miał być to klucz do poznania podwalin jego koncepcji estetycznej. Tropiąc przodków Sunderlanda, badacz dokonał kilku ważnych odkryć.

Kwerenda nad dziejami rodziny krytyka zawiodła młodego badacza w najróżniejsze miejsca – od archiwów w Radomiu czy Siedlcach, przez cmentarze, do Muzeum Masonerii w Londynie. Chociaż historię Sunderlandów prześledzono już w kontekście słynnych spowinowaconych i spokrewnionych, np. Bolesława Leśmiana czy Jana Brzechwy, badacz natrafił na wiele dokumentów, jak przekonuje, jako pierwszy.

Ojciec Jana Sunderlanda był jednym z najwybitniejszych polskich adwokatów przełomu XIX/XX wieku. Zdaniem młodego naukowca fakt ten odcisnął piętno na synu. Jak Stanisław Sunderland bronił swoich klientów, odnosząc się do „szerokiego tła cywilizacyjnego”, tak jego syn – Jan Sunderland szukał uzasadnień swojej koncepcji estetycznej w osnowie społeczno-kulturowej, zastanawiając się na przykład, jak wykształca się nasze spojrzenie na sztukę. Przejął on po nim także niechęć do żargonu i towarzyszące jej przekonanie, że najtrudniejszą nawet kwestię można ująć w prostych słowach.

Jego teoria estetyczna oparła się o psychologiczną koncepcję prawa autorstwa prawnika Leona Petrażyckiego, z którą Sunderland zapoznał się, studiując w Rosji. Zdaniem Petrażyckiego prawo nie oznaczało jedynie przepisów, ale i stany psychologiczne, które były przez nie przywoływane. Marzeniem Sunderlanda było zaczepienie tej teorii na gruncie estetyki.

Sunderland nie wymyślił recepty na idealne zdjęcie. Uczył tylko, jak wykorzystać wiedzę o ludzkim postrzeganiu, by zdobyć uznanie publiczności. Kazał uzgadniać mechaniczne widzenie aparatu (który rejestruje wszystko) z psychologicznym widzeniem jednostki (która zawsze dokonuje selekcji bodźców) i komponować obraz tak, jak komponuje się utwór muzyczny, udzielając przy tym rozmaitych rad, jedną stawiał ponad wszystkie: nie ulegać szablonom.

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Karol Pisarski
Polecamy

Powiązane Artykuły