Welcome to the jungle

Jest takie pragnienie, że woda smakuje jak wino, a wafel z pasztetem jest w stanie napełnić żołądek na cały dzień… Organizm mówi, że ma wszystkiego dosyć, a wściekłe na ciebie sumienie dyszy, patrząc na obolałe nogi, które już nie chcą dalej iść. Organizm wrzeszczy, że ma tego wszystkiego dość i masz natychmiast odpuścić. Ty jednak tego nie słuchasz. Po skromnym posiłku i odsapnięciu nadchodzi satysfakcja z wykonanej roboty, przebytych kilometrów i… Idzie się dalej, choć płaska prosta wydaje się drogą pod górkę na jakiś cholerny szczyt. 

Tak wyglądały moje marsze. Każdy krok przypomina o tym, że masz ciało i to ciało cierpi: taśmy plecaka wpijają się w ramiona, karabin ciąży niczym kamień, a stopy pokrywają się pęcherzami. Z każdym krokiem wydaje ci się, że gorzej być nie może, i za każdym razem jednak jest. WELCOME TO THE JUNGLE.

Ale ty nie masz wcale zamiaru się poddać i każdy krok jest twoim kolejnym sukcesem. Za każdym razem zapisujesz na swoim koncie wielkie zwycięstwo, a satysfakcji, która z niego wynika, nie da się z niczym porównać.

Bo chociaż zmęczenie boli, to ja lubię ten ból. Lubię pot i lubię czuć serce, które wali w klatce piersiowej ze zmęczenia, chcę wciąż więcej i więcej wysiłku i adrenaliny. W mojej pracy zmęczenie jest codziennością, ale nikt mnie do niego nie zmusza – sam to wybrałem. Zostałem żołnierzem, a po- tem przeszedłem selekcję do jednej z najlepszych jednostek na świecie – trafiłem do GROM-u, gdzie ciężki trening stał się jednym ze sposobów na życie.

Jak dać radę, gdy wszystko – otoczenie i twoje własne ciało – są przeciwko tobie? Każdy szuka jakiejś ucieczki. Ja znalazłem ją w przypominaniu sobie opisów marszów innych piechurów, a wśród nich opowieści Sergiusza Piaseckiego, tego od Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy. Tak narodził się pomysł, aby spisać pamiętnik własnego marszu. Ten pamiętnik z kolei zamienił się w książkę, którą właśnie czytacie.

Zapraszam was do dżungli w Belize. To nie jest bezpieczne miejsce, macie więc szczęście, że wybieramy się tam razem. Chcę wam pokazać, jak wygląda walka o życie tam, gdzie nie- mal wszystko może się okazać potencjalnym zagrożeniem. Mam nadzieję, że doświadczycie tego samego co ja: potu, zmęczenia, krwi… I cholernie niesamowitej satysfakcji.

fragment książki „Przetrwać Belize” NAVAL

Źródło: Bellona

Ela Makos

Autor

Ela Makos

Polecamy

Powiązane Artykuły