Stanisław Mikulski: W pułapce Hansa Klossa

Hans Kloss na dobre zagościł w sercach widzów. Nawet teraz, po latach, jest on bohaterem niezwykle znanym. Biorąc pod uwagę te okoliczności można uznać, że to wielki sukces Stanisława Mikulskiego. Tak naprawdę postać ta stała się równocześnie wielką zmorą aktora. Od tego czasu trudno mu było bowiem wyrwać się spod jarzma tej jednej roli. 

Mały Staś Mikulski przyszedł na świat w Łodzi. Był rok 1929. Początkowo nic nie wróżyło, że ma on zostać znanym aktorem. Wywodził się z rodziny tkaczy – mama była szwaczką, a ojciec włókniarzem. Wspólnie z dwiema siostrami poznawali smak prostego, robotniczego życia, a tata Stasia chciał, aby ten został inżynierem. Los jednak chciał inaczej, a kariera aktorska faktycznie była mu pisana.

Pierwszy epizod filmowy, matura i komisja poborowa

W 1949 r. miejsce miał wspomniany już przypadek, dzięki któremu Mikulski trafił na aktorską ścieżkę. W Łodzi kręcili film, brakowało im jednak młodych aktorów. W jednym z tamtejszych liceów ekipa filmowa poznaje m.in. Stanisława Mikulskiego. Dzięki temu spotkaniu zadebiutował on w filmie „Pierwszy start” Buczkowskiego, a przede wszystkim został zauważony przez ekipę filmową.

Po zdanej rok później maturze nie poszedł jednak do szkoły aktorskiej. Zamiast tego trafił na komisję poborową, a potem na służbę do Skierniewic. Dopiero w 1951 r. udało mu się przenieść do jednostki, w której bardziej mógł rozwijać swoje talenty artystyczne. Pracował na rzecz rozwoju Zespołu Pieśni i Tańca Warszawskiego Okręgu Wojskowego w Lublinie.

Kiedy w końcu opuszcza wojsko pozostają mu jedynie marzenia o aktorstwie. To zbyt późno, aby na nowo zdawać do szkoły aktorskiej i przez kilka kolejnych lat oddawać się nauce. Po raz kolejny to jednak przypadek decyduje o losach Mikulskiego. Brakuje aktora do spektaklu „Poemat pedagogiczny”, a dyrektor teatru postanawia zwrócić się w tej sprawie do pewnego młodego człowieka, poznanego kiedyś przy okazji filmu „Pierwszy start”. To za sprawą tego kolejnego wydarzenia Stanisław Mikulski zaprzyjaźnił się z teatrem. Na stałe związał się on później z Teatrem im. Osterwy z Lublina, a także postanowił zająć się swoim wykształceniem. Eksternistyczny egzamin w PWST tylko potwierdził, że Mikulski nadaje się do tego zawodu. Mając dyplom nadal pracował na scenie i przyjmował kolejne ciekawe propozycje.

Na deskach lubelskiego teatru grał on właściwie do 1964 r. W międzyczasie nie żałował sobie jednak ról filmowych. I tak kolejno grał np. w „Godzinach nadziei, „Cieniu” czy „Ewa nie chce spać”, „Kanale” czy „Popiołach”.

Za mundurem panny sznurem!

W 1964 r. przyszedł moment na to, aby aktor przeprowadził się do Warszawy. Grał tam w Teatrze Powszechnym, Teatrze Ludowym, Teatrze Polskim czy też Teatrze Narodowym. Po przeprowadzce niejednokrotnie przyszło mu też grać w mundurach. Zakładał je m.in. w filmach: „Skąpani w ogniu”, „Yokmok”, „Barwy walki” czy „Podziemny front”. Jednak to zupełnie inny film z mundurowym w roli głównej najbardziej zapadł w pamięć widzom. Postać Hansa Klossa powodowała wtedy zawroty głowy u wielu pań śledzących jego losy. Zaskarbiając sobie serca widzów, Mikulski nawet nie przypuszczał, że od swojego bohatera nie uwolni się właściwie nigdy. Fenomen serialu z czasem stał się jednak największą zmorą aktora, bo choć pustoszejące w godzinach emisji serialu ulice mogły być powodem do dumy, to trudno było mu wcielić się w jakąkolwiek inną postać, z której nie byłby rozliczany przez pryzmat „Stawki większej niż życie”. On nie był już bowiem Stanisławem Mikulskim. Stał się Hansem Klossem.

Teatr ratunkiem

Po sukcesie „Stawki…” Mikulski trzyma się teatru, tylko tam dostaje bowiem role, w których może być kimś innym niż tylko Klossem. W filmach pozostały mu jedynie epizodyczne role lub te, w których musiałby się wcielić w postać… legendarnego Hansa.

Nie zmienia to jednak faktu, że filmografia Mikulskiego jest bardzo bogata. Trudno jednak pominąć to, iż jedynie „Stawka większa niż życie” miała tak ogromny wpływ na życie aktora.

Przez lata Stanisław Mikulski był wielokrotnie nagradzany. Jedynie między 1965 a 1970 rokiem trzy razy zdobył Złotą Maskę, a także trzy razy Srebrną. Nie da się ukryć, że przez lata zdobył też serca wielu fanek, które miały okazję oglądać go na szklanym ekranie. Zmarł w 2014 r. Pochowano go na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Ela Makos

Autor

Ela Makos

Polecamy

Powiązane Artykuły