Scenariusze dla polskiego meblarstwa po czasach pandemii

Polski przemysł meblarski został mocno dotknięty przez sytuację związaną z epidemią koronawirusa. Niemniej szybsze, niż pierwotnie planowano, otwarcie handlu pomogło ograniczyć skalę spadków. Pewną nadzieję dla branży stanowi również rezygnacja z wyjazdów urlopowych mieszkańców Europy czy tania złotówka. Dużą rolę w poprawie sytuacji odegra też ekspansja na nowe rynki – zwłaszcza Stany Zjednoczone. Jak wygląda obecnie kondycja polskiego meblarstwa i jakie są prognozy na przyszłość?
Zgodnie z danymi Monitora Sektorowego (DAE PKO BP) z 15 maja 2020 r. w przededniu kryzysu wyniki firm meblarskich były dobre. W czwartym kwartale 2019 r. przychody firm średnich i dużych były o 6,2% wyższe rok do roku, a stopa zysku netto wyniosła 4,9%, co oznacza wzrost o 1,1% rok do roku. – Polska branża meblarska to światowy lider w dziedzinie produkcji mebli. Według ostatnich dostępnych danych w roku 2019 zajmowaliśmy 6. miejsce na świecie pod względem wartości wyprodukowanych mebli, a także 2. miejsce na świecie (1. miejsce w Europie) pod względem wyeksportowanych mebli. Na tak wysoką pozycję naszego sektora pracuje codziennie ponad 29 000 przedsiębiorstw meblarskich, gdzie pracę znajduje blisko 200 000 osób – powiedział Michał Strzelecki, dyrektor Biura Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.

– Co ważne, w roku 2019 branża meblarska w Polsce wyprodukowała meble za ponad 50 mld złotych, z czego około 90% z nich trafiło na eksport. Polska branża meblarska posiada także ogromny wpływ na polskie PKB, z udziałem blisko 2,3% w roku 2019. Jednocześnie polskie meble generują ponad 36 mld zł dodatniego salda w handlu zagranicznym – dodał. Niestety sytuacja zaczęła się diametralnie zmieniać w marcu 2020 r.

Pandemiczne „trzęsienie ziemi” i jego skutki
– W związku z restrykcjami wprowadzonymi w wyniku epidemii wirusa SARS-CoV-2 w Polsce i praktycznie na całym świecie sytuacja w polskiej branży meblarskiej stała się dramatyczna z dnia na dzień. Zamknięcie możliwości handlu i zalecenia pozostania w domach spowodowały, że 16 i 17 marca wydarzyło się „trzęsienie ziemi”, które zatrzymało polską lokomotywę eksportową – powiedział Michał Strzelecki. Skala utraty obrotów w okresie marzec-maj szacowana jest na 4 mld złotych. Z kolei przeciętne zatrudnienie luty-kwiecień zostało ograniczone ze 164 do 153 tys. etatów – głównie poprzez ograniczanie czasu pracy, jednak około 4 tys. osób trwale straciło pracę. Powodem kryzysu w branży meblarskiej jest brak popytu wynikający z zakazu handlu, zaleceń pozostania w domach oraz nagłego spadku wskaźników ufności konsumenckiej.

Początkowo eksperci oceniali, że spadek obrotów branży meblarskiej w 2020 r. może wynieść nawet 17 mld złotych, czyli około 35% mniej w stosunku do roku 2019. Skalę spadków pomogło jednak ograniczyć szybsze otwarcie handlu. Kolejny, niespodziewany i pozytywny impuls przyniósł boom remontowy, którego pojawienie przypisuje się rezygnacji z wyjazdów wakacyjnych dużej grupy Europejczyków. Niepewność, jak będzie się rozwijać sytuacja z koronawirusem jesienią, wciąż przekłada się na bardzo trudną sytuację na rynku pracy. – W wyniku negatywnych skutków, jakie niesie za sobą drastyczne ograniczenie sfery produkcyjnej i handlowej, pracę w tym roku straciło ponad 7 tysięcy osób – ocenił Michał Strzelecki.

– Niewątpliwie koronawirus znacznie pogorszył kondycję polskiej i światowej branży meblowej. Sytuacja jest poważna i zdajemy sobie sprawę, że powrót do normalności potrwa jeszcze długo, jednak pomimo to udało nam się przetrwać najtrudniejszy okres. Jak wiemy, wciąż w przypadku wielu firm sytuacja jest wręcz dramatyczna. Przez lata w Polsce mieliśmy do czynienia z wieloma sytuacjami kryzysowymi, ale takiej skali i tego rodzaju załamania w naszej historii jeszcze nigdy nie było. Głównym problemem jest zatrzymanie popytu dotyczące zarówno rynku krajowego, jak i eksportowego – zauważył Jan Szynaka, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.  Trudno też powiedzieć, kiedy i w jakim stopniu sytuacja wróci do stanu sprzed pandemii. – Całości dopełnia nadal duża niepewność panująca na rynku w zakresie przyszłych zachowań klientów w kontekście mebli. Musimy bowiem pamiętać, iż nie są one produktem tak zwanego pierwszego wyboru i dzisiaj nie znamy jeszcze odpowiedzi na pytanie, kiedy i czy w ogóle klienci wrócą do wielkości zakupów realizowanych przed wybuchem epidemii SARS-CoV-2 – powiedział Michał Strzelecki.

Rozwój sytuacji
B+R Studio Tomasz Wiktorski we współpracy z Ogólnopolską Izbą Gospodarczą Producentów Mebli przeprowadziło od drugiej połowy marca br. 6 fal badania (25 marca, 8 kwietnia, 22 kwietnia, 15 maja, 1 czerwca, 26 czerwca) monitorującego sytuację wśród firm branży meblarskiej. Po dramatycznych tygodniach spadków zamówień sytuacja przestała się pogarszać i zaczęła okazywać oznaki odbicia. Duży wpływ na poprawę ocen miały, po pierwsze, powracające zamówienia, a po drugie, wdrożone rozwiązania tarcz antykryzysowych. Odsetek ocen „dobrych” dla tarczy wzrósł z 3% do 48%, a ocen „słabych” spadł z 40% do 19%. Grono oceniających rozwiązania „przeciętnie” zmniejszyło się z poziomu około 55% do 24%. Jeśli chodzi o poziom deklarowanych przychodów rok do roku, to według GUS osiągnął on 85% w marcu, 50% w kwietniu, 70% w maju i 118% w czerwcu.

Na horyzoncie widać już jednak pewne ożywienie branży, co zauważył Krzysztof Zimny, zastępca dyrektora w firmie Benix: – W marcu i kwietniu odnotowaliśmy bardzo duży spadek zamówień. Można pokusić się o stwierdzenie, że w najtrudniejszych dniach tych miesięcy nasza firma pracowała na poziomie ok. 50% nominalnych wartości produkcyjnych. Początek maja również nie zapowiadał się „różowo”. Sytuacja diametralnie zmieniła się ok. połowy maja br. Zamówienia od naszych klientów zaczęły spływać lawinowo i do takiego poziomu, że decyzją Zarządu od 1 czerwca 2020 r. przywróciliśmy pełnowymiarowy wymiar czasu pracy naszym pracownikom – od 14 kwietnia pracowaliśmy w wymiarze 80%. W kryzysie ciągle pozostają firmy z sektora HoReCa.

Prognozy i szanse

Kiedy sytuacja branży meblarskiej może wrócić do „normy”? – Patrząc na nastroje panujące obecnie w branży meblarskiej, a także na pierwsze dane spływające z rynku, można oszacować, że powrót branży meblarskiej do obrotów na poziomie około 50 mld zł rocznie może trwać około 1,5 roku. To wszystko jest jeszcze uzależnione od tego, czy i jak będą reagowały poszczególne państwa w przypadku kolejnych fal epidemii – ocenił Michał Strzelecki. W podobnym tonie wypowiedział się też Jan Szynaka: – Obecnie jest zbyt wcześnie, aby oszacować długoterminowy wpływ koronawirusa zarówno na branżę meblową, jak i inne sektory krajowej i światowej gospodarki. Miejmy nadzieję, że możliwie szybko wszystko wróci do normy i wtedy będziemy mogli przyjrzeć się dokładnie konkretnym liczbom i poddać je analizie.

jan_szynaka
W dłuższej perspektywie po instrumentach płynnościowych branży potrzebne są te pobudzające popyt zarówno krajowy, jak i zagraniczny. Przykładowo można wymienić stawkę preferencyjną VAT na meble (8%) czy konsumencką ulgę podatkową (np. remontową). Rekomendacje dla rządu odnośnie do tego, jak wspomóc rynek, po to by złagodzić gospodarcze skutki pandemii oraz wspomóc polskie firmy meblarskie, zaprezentowała zresztą OIGPM. Ważne miejsce w tym obszarze zajęły propozycje działań międzynarodowych. Szczególne korzyści mogłaby przynieść ekspansja za oceanem. – W kontekście oczekiwanego przez analityków ograniczenia popytu w perspektywie kilkunastu nadchodzących miesięcy wejście na nowe rynki może uratować wiele firm. Rynek amerykański ma w tym kontekście największy potencjał. W dłuższej perspektywie jestem przekonany, że polscy meblarze wciąż będą zdolni do zwiększania swoich obrotów, ponieważ mamy szereg fundamentalnych atutów, takich jak dostęp do surowca, zainstalowane moce produkcji komponentów meblarskich, wysoką kulturę techniczną i korzystną lokalizację – podkreślił Tomasz Wiktorski z B+R Studio.
Duże szanse dla polskich firm meblarskich w Stanach Zjednoczonych widzi też Jeff Holmes, amerykański specjalista w obszarze międzynarodowego rynku meblarskiego: – Kiedy Ameryka ponownie się otworzy, rynek zostanie wręcz zalany przez stłumiony popyt. Sprzedaż mebli w USA jest napędzana przez rynek mieszkaniowy, a ten nadal trzyma się mocno. W związku z tym mamy teraz idealny czas na to, aby inteligentni i przedsiębiorczy polscy producenci „załapali się” na falę rosnącego ożywienia gospodarczego. Potencjalne korzyści zależą od dobrego planu i jego wdrożenia. A różnorodne kanały dystrybucji mebli w USA zapewniają mnóstwo możliwości.
– Jeśli chcemy widzieć wzrosty branży meblarskiej takie jak kilka lat temu, to znaczy ponad 10 procent rocznie, to kierunek rozwoju jest jeden: USA – podsumował Tomasz Wiktorski.
W tym kontekście duże nadzieje można wiązać z projektem OIGPM, realizowanym przy wsparciu Polskiej Fundacji Narodowej, który polega na wspólnym udziale rodzimych producentów w największych targach branży meblarskiej w USA – High Point Market (High Point, Karolina Północna). Skąd ten wybór? Miejski kompleks targowo-wystawienniczy w High Point może poszczycić się ponad 100-letnią tradycją handlu meblami w Stanach Zjednoczonych. Każdego roku gromadzi profesjonalistów, designerów, architektów wnętrz i handlowców ze wschodniego wybrzeża USA. High Point odróżnia się od ośrodków targowych w Europie tym, że wystawy są rozmieszczone w niemal 160 obiektach na terenie całego miasta (łączna powierzchnia wystawiennicza wynosi ponad 1,1 mln mkw.), a miasto żyje głównie z organizowanych dwa razy do roku wystaw poświęconych branży meblarskiej. Udział w tych targach ma ogromny potencjał biznesowy, ponieważ wydarzenie jest obowiązkową pozycją w kalendarzu osób decydujących o wprowadzaniu mebli do sprzedaży w amerykańskich sieciach handlowych.
W projekcie weźmie udział 7 polskich marek: Benix, Black Red White, Gala Collezione, Raw, Szynaka Meble, Vzór i Zieta Studio. Najbliższa edycja targów High Point odbędzie się w dniach 13-21 października 2020 roku.

Robert Kocjan
Polecamy

Powiązane Artykuły