Podniebne taxi w cenie zwykłego?

Wszystko brzmi jak bajka, a jednak w tę bajkę pompowane mają być miliardy. Trzy miasta są gotowe rozpocząć testy systemu przygotowywanego przez Ubera. Najpierw z helikopterami, później z latającymi autonomicznymi hybrydami.

W tym tygodniu Uber przedstawił najnowszy prototyp latającej taksówki. Razem z nim wiele obietnic, które bardzo trudno „kupić”. Na przykład, że taksówkę będzie można zamówić standardowo, za pieniądze tylko trochę większe od stawek ulicznych, a jedynie starty i lądowania będą odbywały się w specjalnych portach. Czas podróży, rzecz jasna, kilkakrotnie wyprzedzający ruch uliczny. Kiedy wyobrażamy sobie pokonanie trasy, np. Warszawa-Modlin w kwadrans zamiast w godzinę, to aż chce się w to uwierzyć.

Zaprezentowany prototyp taksówki ma wąski kadłub z jednym rzędem siedzeń i docelowo ma nie wymagać pracy pilota, latając autonomicznie. Nad płynnym startem i lądowaniem mają czuwać cztery rotory, a piąty pchnie lekki statek naprzód. Zasilanie, jak nietrudno się domyślić, elektryczne.

uber-taxi

Tyle że do wyglądu prototypu nie powinniśmy się przywiązywać. Po pierwsze, takich statków Uber prezentował już kilka, a po drugie – sami przyznali, że to jedynie zręby docelowej taksówki. Swoje propozycje przygotowuje niezależnie od siebie kilka firm, w tym te znane z rynku samolotów i helikopterów, jak Embraer, Bell Helictopters czy Pipistrel.

Sam środek transportu jest jednak drugorzędny (nawet jeśli budzi największe emocje), przynajmniej na razie. Podniebna taksówka ma ruszyć najpierw bez niego, z wykorzystaniem tradycyjnych helikopterów. W projekt zaangażowane są na razie trzy miasta: Dubaj, aglomeracja Dallas – Forth Worth oraz Los Angeles. Tu ma być testowany ruch licznych statków na niskich wysokościach, w granicach 300-600 metrów.

I teraz przechodzimy do kluczowej części. Uber nawiązał już strategiczne partnerstwo z NASA, mając na celu uregulowanie ruchu małych bezzałogowych statków latających, które w USA wymknęły się spod kontroli. Aktualnie mówimy oczywiście głównie o dronach, z czasem jednak przewożeni mają być też pasażerowie, a nowy system zarządzania ruchem powietrznym ma uwzględniać również hybrydy aut i helikopterów/dronów.

Niełatwo uwierzyć, że usługa – nawet jeśli wystartuje – stanie się ogólnodostępna tak pod względem przepustowości, jak ceny. Jednak ogrom zainteresowania nowym porządkiem w przestrzeni powietrznej wskazuje na to, że operatorów dostępnych dziś powietrznych taksówek czeka podobne niezadowolenie, jak kierowców i korporacje taksówkarskie, którym Uber podbiera klientów na potęgę.

Jeśli plan firmy się powiedzie, to transport powietrzny w ramach aglomeracji może faktycznie stać się rewolucyjnie tani, nawet jeśli droższy niż dziś jest to obiecywane. A jeśli nie Uber, to szereg innych firm pracuje nad pojazdami jeżdżąco-latającymi. Przystępne cenowo hybrydy opracowuje niezależnie od siebie prawie 20 marek, w tym giganci pokroju Boeinga czy Airbusa.

Michal Karas

Autor

Michal Karas

Polecamy

Powiązane Artykuły