Oświecony Kochanek: Uczę seksu

Prowadzi jedną z najpopularniejszych polskich witryn o seksie. Uważa, że seksu, jak czytania, można, a nawet trzeba, się uczyć.

Czy to, co pan robi, sprawia, że można pana określić seks trenerem? Jak pan sam o sobie myśli?
Oświecony Kochanek:
Tego, co robię, nie traktuję jak zawodu. Robię to, co lubię, a że inni na tym korzystają, to tylko powód do radości. Lubię dzielić się wiedzą. Bloga www.oświeconykochanek.pl prowadzę już kilka lat i uważny czytelnik znajdzie tam mnóstwo darmowych porad na temat stosunków damsko – męskich. Seks trener kojarzy się wielu osobom z kimś, kto stoi nad parą i pokazuje, co mają robić. Nie prowadzę takich zajęć.

Czy seksu, tak jak czytania czy jazdy na rowerze, można się nauczyć?
Nie tylko można, ale wręcz trzeba. Nie tylko w Polsce, ale niemal w całej tzw. cywilizacji zachodniej, praktycznie nie istnieje coś takiego jak edukacja seksualna. Rodzice nie wiedzą, jak rozmawiać z dziećmi o intymnych sprawach, bo sami też nie byli uczeni tego, jak to robić. O seksie dowiadujemy się z filmów pornograficznych, z kolorowych gazet i od księdza, który zresztą mówi, że seks to grzech. Większość ludzi wiedzę o seksie czerpie od kolegów, koleżanek, którzy sami niewiele o seksie wiedzą. W Europie, tylko w Holandii, jest zaawansowany system edukacji seksualnej. Dzięki niemu dzieci w szkole wiedzą jakie są sposoby zapobiegania ciąży, jakie są choroby weneryczne. Są uczone, czym seks naprawdę dla pary być powinien. Efektem tego jest najmniejsza w Europie ilość przestępstw na tle seksualnym, najmniejsza ilość ciąż nieletnich. Dokładnym przeciwieństwem jest USA, gdzie te statystyki są porażające. Bo dzieciom o seksie nie wolno mówić nic, to temat tabu.

Załóżmy, że ma pan taką moc sprawczą i może zrobić tak, że polską młodzież zaczniemy edukować w tematach seksu. Kiedy taka edukacja miałaby się rozpoczynać i czego powinno się na niej uczyć?
Wystarczy przyjrzeć się programom nauczania w szkołach holenderskich i przenieść to na nasze podwórko. Nie spodziewam się, że nagle rodzice zaczną pełnić tę rolę, bo ich trzeba by nauczyć tego, jak rozmawiać z dzieckiem. To nie jest łatwe. Najprościej powiedzieć, że seks to grzech, że nie wolno ci się dotykać. Potem efekt jest właśnie taki, że kobiety mają problem z orgazmem. Mężczyźni zaś mają ukryte traumy z okresu dorastania. Wiele matek potrafi bardzo dziwnie reagować na ślady zmazów nocnych na chłopięcej pościeli. Na młodych mężczyznach to wszystko odbija się potem w dalszym życiu seksualnym.

Czy zainteresowanie pańskim blogiem i szkoleniami pozwala wysnuć wniosek, że w Polsce ludzie interesują się seksem i chcą zgłębiać wiedzę na ten temat, ale nie mają skąd jej czerpać?
Ludzie zawsze interesowali się seksem i będą interesować, to podstawowa potrzeba ludzka. Chyba wiele osób wchodząc na mojego bloga spodziewa się, że będą tam pieprzne teksty, albo zdjęcia pań w różnych akrobatycznych pozycjach, mniej lub bardziej ubranych.
Niektórzy się rozczarowują, inni za to dostają coś więcej. Niemniej, na blogu nie mogę i nie chcę pisać bardziej konkretnych informacji. One są dla osób zapisanych na newsletter. Duża część czytelników trafia do mnie, kiedy zauważa, że z ich ciałem dzieje się coś nie tak lub związek zaczyna się rozpadać. Kiedy to partner czy partnerka znajduje sobie kogoś innego i przyczyną rozstania jest „brak dopasowania seksualnego”, to daje do myślenia. Faktem pozostaje, że wiele osób, chce tylko zaspokojenia swoich potrzeb, a niekoniecznie chce wiedzieć więcej i uczyć się o seksie. Bo to niby wszyscy mamy w genach i kto by się tam uczył seksu. Statystyki są niestety inne. Wg badań dr Dodson 17 proc. kobiet nigdy w życiu nie doświadcza orgazmu, a prawie połowa nie ma go podczas stosunku. Praktycznie nie ma też mężczyzny, który nigdy w życiu nie miałby problemów z przedwczesnym wytryskiem czy z erekcją. Kobiety obecnie domagają się więcej i często jest tak, że wręcz na siłę wysyłają swoich mężczyzn do mnie po edukację.

Często powtarza pan, we wpisach na blogu, że czyta go sporo kobiet. Czego panie mogą się dowiadywać z tych wpisów, w końcu jednak kieruje je pan do mężczyzn?
Też jest to dla mnie zagadką, bo ok. 30 proc. czytelników to kobiety. Blog zaś jest dla mężczyzn. Wynika to chyba z tego, że kobiety generalnie bardziej interesują się seksem i lubią czytać. Mężczyźni z natury są wzrokowcami.

Ile partnerek w łóżku pan miał?
To ciekawe, że to pytanie słyszę tylko od kobiet. Mężczyzn to w ogóle nie interesuje. Nie rozmawiam o tym, a na pewno nie publicznie.

Czego pan uczy mężczyzn na swoich szkoleniach on – line i tych „w realu”?
Seksu (śmiech). Mężczyzn uczę dosłownie wszystkiego. Od rozwiązywania problemów z przedwczesnym wytryskiem, problemów z erekcją, przez naukę co po kolei, robić z kobietą w każdym typie seksu. Są to techniki, których uczyłem się na szkoleniach u guru tantry. Dlatego większość z nich opiera się o tantrę seksualną. Dla kobiet mam tylko jedno szkolenie tantryczne. To szkolenie, na którym uczą się, jak osiągać orgazm, jak go wzmacniać, jak likwidować niedogodności wywoływane przez menstruację.

Jednym z elementów szkolenia dla mężczyzn jest pokaz na modelce. Czy trudno znaleźć dziewczynę do takiego pokazu? W końcu musi ona wystąpić przed zupełnie obcymi ludźmi i w dodatku przeżyć na pokaz intymne chwile uniesienia.
Tak, na szkoleniu na żywo pokazuję, jak wykonać masaż tantryczny wywołujący wielokrotny orgazm i wytrysk kobiecy. Na słowo nikt nie chce wierzyć (śmiech). Cztery lata temu pokazywałem, jak wykonuje się ten masaż w filmie Konrada Szołajskiego „Uwodziciele”. Ten film pokazuje czasami telewizja TVP Kultura. Na każdym szkoleniu jest modelka i, jak dotąd, nie było problemu ze znalezieniem chętnej. Taki masaż to dla każdej kobiety niezwykłe przeżycie, więc dla modelek to też gratka.

Jaka jest, pańskim zdaniem, rola mężczyzny w łóżku?
Nie traktowałbym seksu jako zadania. To nie jest tak, że mężczyzna ma jakąś rolę, a kobieta ma swoją. Uważam jednak, że mężczyzna powinien znać arkana sztuki kochania i wiedzieć, co z kobietą robić, jak na nią oddziaływać i jak doprowadzić ją do zaspokojenia.

Czym dla pana jest tantra?
Dla mnie tantra jest sposobem na to, aby mieć ogrom energii, na zachowanie zdrowia, na nie starzenie się i doskonałe samopoczucie.

Popularyzuje pan pogląd, że mężczyzna może osiągnąć orgazm bez wytrysku. Co więcej, że można się tego nauczyć.
Tak, przy czym to nie jest pogląd, a fakt. Nie jest to też moja metoda. To podstawowa metoda w seksie tantrycznym. Bez oddzielenia orgazmu od wytrysku nie ma tantry, nie ma energii, którą można by wykorzystywać dla swojego dobra. To metoda, która ma sześć wieków. Stosowali ją taoiści w Chinach. Wtedy służyła ona Cesarzowi Chin i możnym z jego dworu. Dziś zdobywa coraz większą popularność na Zachodzie. Chyba największy „boom” na to zaczął się wtedy, kiedy znany piosenkarz – Sting w wywiadzie u Oprah Winfrey powiedział, że dzięki tantrze 6 godzin seksu to nic nadzwyczajnego. W tantrze można mieć wytrysk, ale pod pewnymi warunkami. Dla mężczyzn, którzy to czytają, może się to wydawać niewiarygodne.

Często pisze pan, że oprócz dobrze znanego punktu G, na ciele kobiety są takie punkty jak A i B. Gdzie one są?
To wiedza zakazana (śmiech). Ponieważ zarówno 95 proc. mężczyzn, ale i kobiet, nie ma pojęcia gdzie one są, w mojej książce „101 pozycji seksualnych i sekretne punkty” pokazuję na schematach gdzie się znajdują.

Ma pan na koncie wspomnianą publikację „101 pozycji seksualnych i sekretne punkty”. Czy ma pan kolejne plany wydawnicze lub może zdradzić coś odnośnie kolejnych planów zawodowych?
W tym roku powinna wyjść nowa książka dla panów. Na razie nie zdradzam szczegółów. Zapraszam na bloga, albo na facebooka, tam podaję więcej detali.

Rozmawiała: Anna Chodacka

Anna Chodacka
Polecamy

Powiązane Artykuły