Łowcy fal grawitacyjnych

Ostatnio głośno było o naukowcach, którzy wykryli fale grawitacyjne. Tymczasem okazuje się, że Polacy badali to kilka lat wcześniej

W lutym tego roku obiegła świat informacja o tym, że fale grawitacyjne istnieją naprawdę. Zaobserwowano wtedy coś, co stanowiło efekt zderzenia dwóch ogromnych czarnych dziur.

Wielu oszalało na wieść o tym odkryciu, jednak okazuje się, że Polacy byli w tym wypadku szybsi. Konkretnie był to polsko-amerykański zespół kierowany przez prof. Krzysztofa Belczyńskiego. To, o czym teraz mowa odkryli właśnie oni w 2010 roku. Naukowcy orzekli wtedy, że pierwszą detekcję fal grawitacyjnych umożliwi zderzenie dwóch czarnych dziur, a nie gwiazd neutronowych (jak wcześniej przewidywano). Obliczyli też, że suma mas obu czarnych dziur tej detekcji wyniesie od 20 do 80 mas Słońca. Nie pomylili się! Najnowsze fale grawitacyjne były skutkiem zderzenia czarnych dziur, których łączna masa była równa 65 masom Słońca.

Polacy nie byli jednak w tych badaniach na samym przodzie W latach 70. Russell A. Hulse i Joseph H. Taylor zauważyli dwie gwiazdy neutronowe, które się do siebie zbliżają. Efekty tego zbliżenia będzie można jednak oglądać za jakieś 300 milionów lat, wtedy ma nastąpić silna emisja fal grawitacyjnych. Choć do tego jeszcze daleka droga to za swoje odkrycie zostali wyróżnieni w 1993 roku Nagrodą Nobla.

Po pewnym czasie okazało się jednak, że takich obiektów, które mogą się zderzać, jest więcej. Tak właśnie od gwiazd neutronowych przeszli do czarnych dziur. One mogą się zderzać ze wspomnianymi gwiazdami oraz same ze sobą. Te ostatnie zderzenia należą jednak do najsilniejszych.

Naukowcy wykazali też, że dotychczasowe oszacowania ilości zderzeń czarnych dziur we Wszechświecie były całkowicie nieprawidłowe. Zespół zauważył, że większość gwiazd w początkowych etapach historii Wszechświata miała w sobie bardzo niewiele ciężkich pierwiastków. Co więcej stwierdzili też, że ewolucja tych gwiazd prowadzi do bardzo efektywnego tworzenia się układów z czarnymi dziurami.

Na kolejnym etapie te czysto teoretyczne przewidywania znalazły pierwsze poparcie obserwacyjne. Naukowcy trafność swoich teoretycznych prac wykazali na przykładzie tzw. przerwy masowej. Pokazali, że jest ona po prostu konsekwencją szybkości i energetyki wybuchu supernowych.

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Ela Makos

Autor

Ela Makos

Polecamy

Powiązane Artykuły