Ferrari Portofino nadchodzi!

Już wkrótce oficjalna premiera, na razie mamy tylko wizualizacje i info, że wraz z końcem 2017 do historii przejdzie model California. Zamiast niego wejdzie do oferty bardziej drapieżne Portofino

W ofercie każdego masowego producenta ten pojazd byłby czołowym cabrio GT, ale nie w stajni Ferrari. W palecie firmy z Maranello to model wejściowy – najbiedniejszy, mówiąc dosadnie. Mowa o Californii, a raczej jej następcy.

ferrari-portofino-7

Wprowadzony w 2008 roku model z nadwoziem 2+2 oficjalnie zostanie wycofany z końcem roku, a jego miejsce od 2018 zajmie Portofino. Oficjalna premiera we Frankfurcie we wrześniu, na razie pierwsze wizualizacje zwiastują spore zmiany.

Portofino zachowa co prawda wszystkie kluczowe cechy Californii, od sztywnego metalowego dachu po ułożone z przodu V8. Silnik będzie mniejszy niż w Californii, tym razem z pojemnością 3,9L zamiast 4,8L. Doceniona już rok temu jednostka da jednak osiągi, których najtańsze Ferrari wcale nie będzie musiało się wstydzić.

ferrari-portofino-5

Na siódmym biegu pozwoli przejść ponad granicę 320 km/h przy maksymalnej mocy 600 KM i momencie obrotowym 760 Nm. Do setki wystarczy mu 3,5s, a średnie spalanie według producenta pozostanie na poziomie 10,5L.

Poza liczbami na razie największa znana zmiana to stylistyka nadwozia. Jest znacznie bardziej agresywne, karoseria wydaje się smuklejsza, choć linie są znacznie ostrzejsze od Californii. Poprawiona jest aerodynamika i, jak należy się spodziewać, „poprawiona” będzie cena. Co oznacza, że startowa wartość samochodu najpewniej będzie tuż ponad granicą miliona złotych. Nieźle, jak na najtańszy model w ofercie…

Michal Karas

Autor

Michal Karas

Polecamy

Powiązane Artykuły