Chodź pomaluj mój świat!

W pełnym słońcu w Toskanii, we wnętrzach fabryki M2Tech dojrzewała pewna idea, która -jak się okazało szybko zaowocowała pojawieniem się najmniejszego hi-endu na świecie

Tak – hi-endu – o dość klasycznym, nie przerysowanym kształcie, energetycznym odcieniu. I bynajmniej – nie jest to pendrive. Do miana hi- endu pretenduje sprzęt domowego użytku najwyższej klasy. Rzec można -” creme de la creme” osiągnięć techniki. W tym przypadku – w dziedzinie audio. Dziwić więc może, że takie maleństwo określa się tym jakże dumnym sformułowaniem.

Zaskakuje, kiedy doświadczamy jego zdolności. Wydobywa on ze sprzętu niepoznane dotąd pokłady możliwości. Oferuje energię i przestrzeń dźwięku jako danie główne. Krystaliczną czystość każdego szczegółu na deser. Obojętne, czy podłączysz je do komputera, tabletu, czy smartfona. Powstał w 2013 roku jako dziecko firmy M2tech z panem Marco Manunta na czele.

Ten mikro przetwornik szybko zyskał sobie grono wielbicieli. Oszczędzając nieco na zewnętrznym wykończeniu producent postawił na jakość typowo użytkową. Niejednokrotnie zestawiany w bardzo profesjonalnych systemach nagłaśniających zyskał sobie miano mezaliansowego partnera. Jak Romeo i Julia – podpinany do najbardziej selektywnego sprzętu audiofilskiego wzbogaca doznania niczym dobry lubrykant… z tym, że mamy do czynienia z dźwiękiem. Bas staje się mocniejszy i bardziej konturowy. Wrażenie mglistej kurtyny oddzielającej nas od czystego dźwięku ustępuje soczystości i ekspresji barw. Ponadto jego rozmiar oraz zdecydowanie – jak na tego typu urządzenia – przystępna cena czyni z niego absolutny „must have” dla wszystkich wielbicieli muzycznych przyjemności.

Źródło: Jolanta Nowak, GFmod Audio Research

Redakcja Magazynu
Polecamy

Powiązane Artykuły