Rafał Wieczorowski: Nie obawiaj się porażki!

Wielokrotny mistrz Polski karate, zdobywca 3 miejsca na Mistrzostwach Świata Karate w Nowym Jorku, trener personalny, instruktor fitness, fizjoterapeuta… Jednym słowem – człowiek o wielu pasjach! O treningach, specyfice pracy z dziećmi, miłości do sportu oraz motywacji, rozmawiamy z Rafałem Wieczorowskim.

Jak zaczęła się pana przygoda ze sportem?

Rafał Wieczorowski: Zaczęło się od gimnastyki akrobatycznej, na której miałem też lekcje baletu. Nie był to może zbyt męski sport, chłopak w rajtuzach, robiący szpagaty przy lustrze (śmiech), ale uważam, że dało mi to mocne fundamenty na przyszłość. Później było już tylko karate od 9 roku życia i trwa to aż do teraz, przez 24 lata. Fitness pojawił się 10 lat temu. Miał być on tylko dopełnieniem mojej wiedzy o ćwiczeniach, aby moje zajęcia karate z archaicznych stały się bardziej nowoczesne. Z czasem stał się moim życiem!

Co uważa pan za swoje największe osiągnięcie?

Chyba nie będę umiał wybrać jednego. Dumny jestem najbardziej z trzech osiągnięć. Pierwsze to zdobycie 3 miejsca na Mistrzostwach Świata Karate w USA, a kolejne to wygrana w konkursie organizowanym przez miesięcznik „Shape” na trenera roku fitness. Te dwa osiągnięcia skłoniły mnie do spełnienia trzeciego – swojego największego marzenia, czyli założenia własnego klubu karate.

A jak motywuje pan swoich podopiecznych w klubie? Czy istnieje złoty przepis, aby motywacja zawsze była skuteczna?

Jeśli chodzi o motywację, to staram się swoich podopiecznych nauczyć, że w sporcie jest jak w życiu – ile dadzą z siebie, tyle otrzymają w zamian. Sam talent może nie wystarczyć, każdy wysiłek w przygotowaniu ma swoje odzwierciedlenie na zawodach. Jeśli dadzą z siebie wszystko, poświecą swój czas –będą mistrzami. Zazwyczaj po sukcesie zdobywam ich zaufanie i dalej jest już tylko łatwiej.

Ma pan także ogromne doświadczenie w pracy z dziećmi i młodzieżą. Czy praca z najmłodszymi jest trudniejsza niż z dorosłymi? Czego wymaga?

Praca z dziećmi jest trudniejsza niż z dorosłymi. Przebiega na dwóch płaszczyznach: pierwsza ma wymiar fizyczny. Polega na kształtowaniu ich ciała, zdolności motorycznych i tu myślę jest łatwiej niż w tej drugiej płaszczyźnie, czyli w mentalnej. Trzeba szczególnie uważać pracując z dziećmi, bo wszystko co robimy będzie kształtowało ich charakter. Można łatwo zrazić dziecko do sportu oraz do swojej osoby. Tym bardziej, iż karate jest bardzo ciężką dyscypliną, wymaga twardego charakteru. Musze często z nimi rozmawiać. Zarówno porażka jak i zwycięstwo wymagają przecież omówienia. Bywa często, że jestem dla nich jak starszy brat, który zawsze pomoże w sprawach – nawet tych niezwiązanych ze sportem.

nik_1048a

Czym cechują się pana treningi?

Zawsze stawiałem na wszechstronność i różnorodność treningu. Staram się rozwijać wszystkie cechy motoryczne moich uczniów i klientów. Na pewno moje treningi mają wysoki poziom trudności. Łączę treningi funkcjonalne z treningami interwałowymi gdyż uważam, że dają one najlepsze efekty. Bardzo dobrze sprawdzają się programy treningowe LesMills oraz Insanity. Zarówno dzieciom jak i dorosłym staram się przekazać, że ma to być dla nich „fun”, zabawa, aby słowo „trening” nie kojarzyło im się z czymś negatywnym, a samo pójście na zajęcia nie było dla nich przykrą koniecznością.

Pana motto życiowe, którym kieruje się na co dzień…

Moim wzorem od zawsze był Bruce Lee. Podzielam jego filozofię treningu. To właśnie jeden z jego cytatów bardzo mnie inspiruje: „Nie obawiaj się porażki – to nie porażka, ale mało ambitny cel jest błędem. W wielkiej próbie honorowo jest nawet polec…”

Rozmawiała: Agnieszka Słodyczka
Fot. Archiwum Bohatera

Ela Makos

Autor

Ela Makos

Polecamy

Powiązane Artykuły