Paweł Młynarczyk: Zawsze się wstydzę

Z tancerzem erotycznym, modelem, Mistrzem Polski Chippendales 2011, zwycięzcą konkursu Fit Look Models 2010, Pawłem Młynarczykiem rozmawiamy o tajnikach zawodu striptizera

Czy słowo striptizer cię obraża? Wolisz określenie tancerz erotyczny?
Paweł Młynarczyk:
Wszystko zależy od tego, co ma na myśli osoba, z której ust to słowo pada. W naszym kraju jest to pojęcie niejednoznaczne. Wielu osobom „striptizer” kojarzy się ze sprzedawaniem ciała i niesmacznymi sytuacjami. Z jednej strony, mają do tego prawo, gdyż brakuje osób i wzorców, które wykonują ten zawód dobrze, z gustem i smakiem, a przy tym nie boją się pokazać medialnie, ani wypowiadać na ten temat. Moimi występami, i tym, że chcę o tym rozmawiać i dzielić się z ludźmi doświadczeniami, staram się pokazać inne oblicze słowa „striptiz”. Staram się przełamywać pewne stereotypy, dlatego moje występy nazywam striptizem artystycznym lub striptizem z elementami fitness i gimnastyki ponieważ łączę wiele elementów w całość, co daje zupełnie inny efekt. Dla mnie „striptiz” to pokazanie ciężkiej pracy, jaka jest schowana pod ubraniem, lecz nie każdy potrafi pokazać to dobrze, bądź nie ma co pokazać! To psuje opinie innym, prawdziwym profesjonalistom.

Jak wygląda twój trening, twoja dieta? Jak dbasz o formę?
Po tylu latach, znam już swoje ciało i ćwiczenia, które dobrze na mnie działają. Obecnie, z powodu kontuzji lewego kolana, trenuję tylko trzy razy w tygodniu, normalnie ćwiczyłbym cztery. Moje treningi składają się głownie z ćwiczeń złożonych, a więc najcięższych, typu wyciskania, przysiady czy wiosłowania. Maszyn używam do rozgrzewek lub na sam koniec treningu, jako „domęczenie” mięśni. Łącznie z rozgrzewką spędzam na siłowni około 90 min. Moja dieta to nie jakieś wymyślne „cuda”. Staram się jeść około 6 – 7 posiłków dziennie. W każdym z nich staram się zjadać zarówno białka, węglowodany, a także zdrowe tłuszcze, o których ludzie zapominają, lub raczej się ich boją i myślą, że tłuszcz tłuszczowi jest równy. Jeśli człowiek jest w stanie upilnować posiłków, do tego zrobić dobry trening oraz odpocząć to „forma” jest taka, jaką zaplanowaliśmy lub bliska takowej.

Jak kobiety reagują na twoje występy?
Bywa różnie. Jedne mówią wprost, inne się wstydzą, lecz nie zdarzyły mi się niemiłe opinie. Często słyszę, że chciałyby, żebym jeszcze zatańczył lub chwile został i porozmawiał. Zawsze bardzo chętnie słucham, co moją do powiedzenia. Kilka dni temu, po występie usłyszałem od jednej z kobiet tam obecnych, że pierwszy raz widziała, że można zrobić „striptiz” tak delikatnie i nie po chamsku, z radością na twarzy, a przy tym nie patrząc na kobiety, jak na zwierzynę do upolowania. Myślę, że takie słowa świadczą o tym, że nie robię tego, co wszyscy. Daje mi to wielką radość i satysfakcję, że po występie jestem szanowany i nie zdarzają się sytuację, że wszyscy czekają, żebym czym prędzej wyszedł.

W czym się specjalizujesz?
Tańczę głównie na prywatnych, niewielkich imprezach typu urodziny czy wieczory panieńskie. Chodzi o to, że tam mam bliski kontakt z klientkami i mogę w spokoju zaprezentować to, co oferuję i nikt mnie nie pogania. Mam też okazję zamienić kilka słów z dziewczynami, odpowiedzieć na pytania, na które chciałyby znać odpowiedzi. Na dużych imprezach i scenach również występuję, ale są one dla mnie bardziej stresujące i męczące. Staram się dobierać miejsca, w których chciałbym się pokazać.

Co najbardziej lubisz w tej pracy?
Jest wiele rzeczy które w niej lubię (śmiech). Na pewno jedną z nich jest satysfakcja, że robię coś dobrze i sprawiam, że ludzie mogą dzięki mnie oderwać się chociaż na chwilę od szarej codzienności. Wspaniałe jest dla mnie także to, że mogę się realizować w mojej pasji, jaką jest praca nad własnym ciałem. Inwestuję w swoje ciało i dzięki temu startuję w konkursach i zawodach, co jest dla mnie spełnieniem marzeń sprzed lat, ponieważ kiedyś byłem bardzo chudy i miałem o wiele mniej wiary w siebie

Czy kiedykolwiek się wstydziłeś występując na scenie?
Zawsze się wstydzę i myślę, że prędko mi to nie minie. Bardzo się przejmuje tym, że źle wyglądam, wiecznie jestem z czegoś niezadowolony, ciągle brak mi takiej stuprocentowej pewności siebie… Choć, z drugiej strony, jest to pozytywne, bo uczy mnie pokory. Powoduje, że nie umiem spocząć na laurach i ciągle idę do przodu.

Czy podczas występów rozbierasz się całkowicie czy jednak pozostawiasz „coś dla wyobraźni”?
Nigdy nie pokazuję wszystkiego. Uważam, że byłoby to niesmaczne, mało estetyczne, a co najważniejsze, źle bym się czuł sam ze sobą. Niedosyt i wyobraźnia lepiej działają, niż gdyby Panie miały dane wszystko na tacy, wtedy cały urok i sens pokazu straciłby blask estetyki i dobrego gustu, a zamienił by się w kicz oraz coś bardzo niesmacznego, na co sobie nigdy nie pozwolę!

Rozmawiała: Anna Chodacka

Anna Chodacka
Polecamy

Powiązane Artykuły