Odzież, która nie tylko oddycha, ale żyje

Zamiast martwić się, czy nie podrażni, w przypadku tej odzieży można mówić o prawdziwej poprawie jej stanu. Projekt Skin II korzysta z technologii probiotycznej, by w trakcie wysiłku chronić użytkownika przed niechcianymi konsekwencjami.

Wybór odzieży technicznej zawsze sprowadza się do paru kryteriów. Z jednej strony wygląd i cena, a z drugiej – komfort użytkowania i skuteczność. Odpowiednio elastyczne i dopasowane produkty poruszają się razem z nami, zabezpieczają skórę przed potem, a do tego szybko schną i nie kumulują w sobie nieprzyjemnego zapachu.

Zwykle jednak producenci odzieży traktują pot jako wyzwanie: jak to zrobić, by był najmniej uciążliwy dla konsumenta? Młoda projektantka i specjalistka od biotkanin Rosie Broadhead postanowiła odwrócić kwestię potu i uczyniła z niego niezbędny i pożądany element. Kluczem jest słowo biotkaniny, bowiem zaprojektowany przez nią kostium wymaga potu, by „karmić” żyjące w nim mikroorganizmy.

Brzmi obrzydliwie? Być może, ale to tylko pozory. Projekt Skin II (luźne tłumaczenie: druga skóra) wykorzystuje bowiem naturalną florę bakteryjną naszej skóry. Choć tego nie widzimy, zamieszkują nas miliony mikroorganizmów, dla których skóra ludzka jest naturalnym środowiskiem życia. Z kolei technologia probiotyczna pozwala wpleść kolejne w samą tkaninę.

Broadhead nad tym projektem pracowała z mikrobiologiem dr. Chrisem Callewaertem z belgijskiej Gandawy, a efekt – choć to tylko prototyp – zapowiada się bardzo fascynująco. Stworzony przez duet kostium nie tylko śledzi ruchy użytkowniczki (powstała dotąd tylko wersja damska), ale też żyje dzięki nim.

Ludzki pot aktywuje mikroflorę wszytą w ubranie do działania. Skutkiem jest efekt odświeżenia skóry, pobudzenia jej do tworzenia nowych komórek. Oznacza to również minimalizowanie zapachu potu, który staje się paliwem dla mikroorganizmów, a nie tylko jest odprowadzany z dala od skóry. Skóra jest więc dosłownie zdrowsza dzięki noszeniu tego typu tkanin.

Probiotyczna garderoba ma i inne zalety. Jest niemal dosłownie przeciwieństwem tradycyjnej aktywności fizycznej, w której kluczową rolę odgrywa chemiczne przeciwdziałanie naturalnym procesom. Szampony, dezodoranty, antyperspiranty, żele do ciała – wszędzie tam są detergenty, które nie tylko oczyszczają naszą skórę z potencjalnie niebezpiecznych lub drażniących nas bakterii i zarazków, ale też szkodzą naszej naturalnej mikroflorze. Ubranie probiotyczne nie wymaga również częstego prania.

Zdjęcia: Rosie Broadhead / Karl Felix

Michal Karas

Autor

Michal Karas

Polecamy

Powiązane Artykuły