Akademia Mistrzów: Moją sztuką jest życie i to ja je programuję!

Jako Obywatele Świata w 2018 roku wzięliśmy ślub na boso na Mauritiusie, a zaręczyny zorganizowałem nam na bezludnej wyspie na Malediwach przy zachodzie słońca w 2014 roku. Tam też spełniłem swoje marzenie odnośnie noclegu w domku na wodzie. Zaś marzenie odnośnie zobaczenia piramid i Egiptu udało mi się zrealizować w ramach prezentu na 18 urodziny Pauliny.

Proszę opowiedzieć nam o historii Pańskiej firmy ARSNET. Jak znalazł się Pan w tym miejscu zawodowym, w którym jest obecnie?

Marek Szyperski: Razem z moją żoną i jednocześnie przyjacielem, kompanem w każdej podróży – Pauliną, od 2012 roku jesteśmy właścicielami firmy ARSNET (www.arsnet.pl). Nazwa naszej firmy ARSNET składa się z dwóch słów: „ARS” oznaczającego z łaciny „sztuka” oraz „NET” oznaczającego potocznie miejsce naszej działalności – Internet. Scalając więc te dwa słowa ze sobą w jedność, powstała nazwa ARSNET, która dosłownie oznacza „sztuka internetu”, gdyż uważamy, że każdy projekt IT to jest istotnie sztuka, a nie tylko produkt czy też linijki kodu źródłowego. W każdy projekt oddajemy swoje serce, kreatywność, nieszablonowe umiejętności i podejście oraz zdobytą wiedzę. Dziś, przy współpracy z najlepszymi fachowcami na świecie, realizujemy najbardziej wymagające projekty. Stworzyliśmy wiele dedykowanych rozwiązań, systemów IT dla europejskich firm, z których codziennie korzystają setki osób. W ramach firmy ARSNET narodziła się także nieszablonowa agencja kreatywna “KOLOROWE PTAKI”.

Przed założeniem firmy kilka lat pracowałem dla portalu o2.pl jako Project Manager, a następnie Product Manager. Na początku współtworzyłem Komunikator Tlen.pl oraz stworzyłem pierwszą społeczność wokół “Tlenu”. Dla portalu o2.pl przez prawie 10 lat zaimplementowałem kilkadziesiąt serwisów internetowych i pracowałem w wielu zespołach projektowych z różnorodnymi ludźmi. Uczestniczyłem także w zespołach tworzących takie produkty jak kultowa poczta o2.pl czy najpopularniejszy w Polsce serwis plotkarski Pudelek.pl. Stworzyłem także pierwsze biuro programistyczne o2.pl poza Warszawą.

Koszalińska filia, którą zarządzałem, w pewnym momencie skupiała ponad 20 programistów, a w ciągu kilku lat przewinęło się przez nią kilkudziesięciu utalentowanych developerów, którzy dzisiaj pracują w potężnych firmach IT w Polsce i na świecie. Jako młody student Politechniki Koszalińskiej na kierunku Informatyka odpowiedzialny byłem za rekrutację oraz zarządzanie biurem, organizację pracy oraz przede wszystkim za kierowanie projektami IT. W międzyczasie byłem także CEO firmy Next is Great Sp. z o.o. oraz Bloxy Sp. z o.o., w których tworzone były aplikacje mobilne dedykowane rozwojowi dzieci. Uzyskały one międzynarodowe uznanie na całym świecie (m.in. o aplikacji Move the Turtle napisał New York Times). Pobrań wszystkich apek w sumie było ponad milion na całym świecie od Stanów Zjednoczonych, Europę aż po Australię, Chiny czy np. Meksyk.

W międzyczasie ukończyłem dzienne studia magisterskie na Politechnice Koszalińskiej.

Skąd czerpał Pan wiedzę biznesową w trakcie budowania firmy?

Swoją przygodę z “biznesem” zacząłem bardzo młodo, bo już w wieku 13-14 lat w gimnazjum (1999-2000). Wtedy zrobiłem swoją pierwszą domową stronę www, a niedługo później dla pierwszego klienta. Wtedy także odbyłem swoją pierwszą negocjację biznesową, a z zarobionych pieniędzy kupiłem aparat fotograficzny. Mam umysł analityczno-matematyczny. Zawsze byłem ambitny i ciekawy życia. Oczekiwałem czegoś więcej. Umiejętnie wdrażałem w życie swoje codzienne spostrzeżenia ze świata on-line. Mam dar do wyłapywania bug’ów (tj. błędów) oraz tworzenia specyfikacji – dokumentacji.

Duży wpływ na moją karierę biznesową miała trójka internetowych wizjonerów – Michał Brański, Jacek Świderski i Krzysztof Sierota – twórców portalu o2.pl, obecnie właścicieli Wirtualnej Polski. To oni uwierzyli we mnie – w młodego programistę z Białogardu, któremu dali odpowiednie “narzędzia”.

Wiedzę zdobyłem także podczas różnorodnych szkoleń dotyczących zarządzania projektami czy też zasobami ludzkimi. Jestem certyfikowanym Product Managerem metodyki zarządzania projektami Prince2, usługami informatycznymi ITIL oraz metodyki zwinnej Scrum.

Bardzo ważną osobą, mającą wpływ na mój biznesowych rozwój, jest moja Żona – Paulina, która wiele razy inspirowała mnie do zmian i sugerowała różne rozwiązania biznesowe, które okazywały się sukcesem.

Jak na przestrzeni lat zmieniała się branża informatyczna, w której Pan działa i jaki te zmiany miały wpływ na Pańską drogę zawodową?

Proszę sobie wyobrazić nastolatka, który chodził do kafejki internetowej i “pobierał” całe strony internetowe na dyskietkę, bo nie było jeszcze wtedy pendrive’ów i stałych łączy internetowych w domu. Wtedy na spokojnie mogłem pobrać kilkadziesiąt stron w ciągu jednej wykupionej godziny, aby potem w domu przeanalizować ich budowę – strukturę. Tak zacząłem się uczyć języka HTML, który służył do tworzenia stron internetowych. Fascynowało mnie to, jak linijki kodu źródłowego, powodowały widoczne od razu efekty. Byłem webmasterem samoukiem, bo w tamtych czasach nawet w szkole nauczyciel nie miał żadnej wiedzy odnośnie tworzenia stron www, stąd też pierwszą szkolną stronę zrobiłem ja. W LO byłem “zwolniony” z Informatyki, bowiem moja wiedza wykraczała ponad poziom rówieśników. Podobnie było na Politechnice w dziedzinie zarządzania projektami. Musiałem sam zdobywać wiedzę od “starszych” kolegów po fachu albo szukając w Google.

Dziś w domu, w telefonie każdy ma internet. Łatwiej chyba zapytać, kto go nie ma. Kiedyś tylko wybrańcy posiadali dostęp do sieci web. Pamiętam, że mając pierwsze łącze, wiele razy musiałem czekać, aż mama skończy rozmawiać przez telefon, bo w jednej chwili można było albo rozmawiać albo surfować w wirtualnym świecie. IT zmienia się z dnia na dzień i najważniejsze, aby być ze wszystkim na bieżąco i rozwijać swoje umiejętności. Warto podkreślić, że świat IT bardzo się “otworzył” – można nawet zażartować, że wyłączył firewall’a (“bramę ogniową”). Dziś bez problemu możesz zatrudniać ludzi dostępnych na całym świecie i wykorzystywać “moce obliczeniowe” potężnych serwerów np. w USA. Tak samo ja mogę dzisiaj pracować siedząc pod palmą.

Praca zdalna bardzo zmieniła branżę IT. To dziś właściciele firm zatrudniają headhunterów (tj. “łowców głów”), aby znaleźć programistę, a kiedyś to deweloperzy wysyłali swoje CV na maila licząc na zatrudnienie. Pamiętam czasy, gdy to programista tworzył cały system od podstaw, w 100%. Dziś dostępne są gotowe systemy (frameworki/CMS) dzięki którym oszczędza się praktycznie 80% czasu i tworzenie stron / systemów IT stało się szybsze, choć nie zawsze bezpieczniejsze. Nie ma chyba na świecie dziedziny życia, która wykonała tak ogromny skok w ciągu ostatnich lat. Sam często jestem oszołomionym postępem technologicznym, który często spotykam w czasie podróży (np. na lotniskach) oraz podczas współtworzenia projektów z zespołami z całego świata. Dziś moim podstawowym narzędziem jest iPhone albo cienki MacBook, a kiedyś był to ogromny stojący pecet z dużym monitorem. Dwadzieścia lat temu jako nastolatek, byłem gotowy do bezpłatnej współpracy, aby tylko bardziej wejść w ten świat. Fascynował mnie on. Dopiero później okazało się, że w tym wirtualnym świecie mogę pracować i zarabiać. Cieszę się także, że stawiałem swoje kroki w czasach początku Internetu w Polsce, w czasach Gadu-Gadu, Tlenu, IRC czy Kurnika. W świecie IT nie ma stagnacji, albo będziesz cały czas się rozwijał, albo po kilku latach “game over” . Takie są niestety brutalne zasady i każdy sobie z nich zdaje sprawę, dlatego każdy udoskonala się przy każdej możliwej sposobności. Także ja.

Największe przeszkody, jakie stanęły na Pańskiej drodze do sukcesu, to? I druga część pytania – jak sobie Pan z nimi poradził?

Jedyną przeszkodą na początku mojej przygody był trudny dostęp do internetu, a tym samym – do wiedzy. Innych przeszkód szczerze nie pamiętam. Zawsze umiałem rozwiązywać problemy, stąd chyba zamiłowanie do tworzenia algorytmów – schematów blokowych. W IT nauczyłem się, że wszystko można rozwiązać, o ile rzetelnie podejdziesz do tematu i przewidzisz wszystkie możliwe “wąskie gardła” (z ang. bottleneck). Oczywiście, nie mamy wpływu na złośliwość rzeczy martwych – każdemu zdarzyło się przecież utracić ważne dane albo uszkodził się laptop.

Rok 2020 i pandemia: Jak zmieniła sytuację Pańskiej firmy, sposób pracy, podejście do elastyczności i zmian?

W mojej branży IT niewiele się zmieniło. Dziś mogę spokojnie pracować z domu, siedząc z filiżanką aromatycznej kawy z ekspresu przy laptopie. Uwielbiam pracować zdalnie, z dowolnego miejsca na świecie, np. przez cały wrzesień miałem możliwość pracy zdalnej siedząc pod palmą w Hiszpanii. To niestety w chwili obecnej, czasach zaawansowanej pandemii koronawirusa jest bardzo utrudnione a czasem wręcz niemożliwe. Oczywiście, że niektórzy Klienci zawiesili swoje projekty ze względu na niestabilność finansową, ale równocześnie pojawili się nowi, którzy będąc dotychczas offline zdecydowali się być online. Sam uważam, że najlepsze biznesy rodzą się w erze kryzysu oraz jest to najlepszy okres do inwestycji. Powstaje wtedy także dużo startupów, które bardzo dynamicznie reagują na obecną sytuację na świecie. My też taki jeden projekt związany z Covid-19 w Nigerii uruchomiliśmy dla naszego klienta. W wirtualnym świecie jesteśmy bardzo elastyczni i gotowi na zmiany. Dlaczego? Bo zmiana to ważny aspekt każdego powstającego projektu IT. Musisz być gotowy na zmiany, umieć je obsłużyć i zainkludować je w swoim projekcie. Świat Internetu to ciągła, niekończąca się zmiana i technologiczny rozwój. Dlatego kocham tę pracę. Nie jest ona szablonowa. Zaskakuje mnie i zadziwia każdego dnia.

Są jakieś uniwersalne przepisy na radzenie sobie z biznesowymi trudnościami? Jeśli tak, poprosimy o kilka rad.

Na pewno ważnym aspektem radzenia sobie z trudnościami w świecie IT jest wcześniejsze przewidzenie problemów, zanim one jeszcze nadejdą tj. wyszukiwanie wąskich gardeł. Właśnie po to wykonuje się różnorodne audyty, testy jednostkowe i wydajnościowe. Staramy się, aby było jak najmniej niewiadomych. Stąd duży nacisk kładzie się na dokładne oszacowanie ram projektów i natychmiastowe reagowanie na potencjalne zagrożenia (tzw. “gaszenie pożarów”). Dlatego każdy projekt posiada dedykowany roadmap z wyznaczonymi kamieniami milowymi (tj. milestone), a zespół projektowy powinien jak najczęściej się spotykać i raportować postępy. Polecam wykonywać wykres spalania (“burndown chart”) w czasie życia projektu. Ważnym aspektem jest dokładna analiza projektu już na samym jego początku. Niedoszacowanie budżetowo-czasowe może położyć cały projekt. Nie zawsze możemy sobie pozwolić na dodatkowe koszty, a czasem ktoś po prostu może nas wyprzedzić, uruchamiając projekt podobny do naszego. Nie warto rezygnować z tworzenia dokumentacji projektowej, gdyż w czasie życia projektu zespół projektowy na pewno się zmieni. Rotacja w świecie IT jest dość duża.

Jestem świadomą osobą z niezłą intuicją. Ufam sobie i swoim decyzjom, ale jestem otwarty na sugestie i uwagi innych współpracowników. W życiu mam szczęście do trafiania na odpowiednich ludzi w odpowiednim czasie.

Trzeba pamiętać, że w każdym projekcie powinien być Lider Projektu i Zespołu, który pokieruje projektem. Ludzie muszą ufać jego umiejętnościom i wierzyć, że uda im się wspólnie z nim, jako kapitanem stworzyć to, co było zaprojektowane. Aby to zrobić, każdy z członków zespołu musi rozwijać się cały czas i mieć “open mind” (tj. “otwarty umysł”), a wtedy nawet największy pożar jesteśmy w stanie wspólnie kontrolować i ugasić. Wtedy niemożliwe nie istnieje w naszym świecie.

Z życia prywatnego – wiemy o Pańskim zamiłowaniu do podróży, skąd ta pasja?

Zawsze byłem ciekawy świata i ciągnęło mnie w nieznane. Jako dziecko uwielbiałem oglądać programy podróżnicze. Marzyłem o piramidach, malediwskich domkach na wodzie oraz kąpaniu się w istnie krystalicznej ciepłej wodzie. Dziś cieszę się, że wiele z tych marzeń już spełniłem! Tak naprawdę, moja przygoda z podróżami na dobre zaczęła się od 2005 roku (czyli dość późno, bo dopiero w 19. roku życia!), gdyż to wtedy poznałem swój życiowy azymut – moją żonę Paulinę. Wtedy też po raz pierwszy w życiu zaplanowałem swoją podróż do Hiszpanii, połączoną z pierwszym lotem z Berlina do Barcelony, aby po zakończonej sesji na studiach dojechać do miłości mojego życia – Pauliny. Od tego czasu odwiedziliśmy przeszło 35 różnych krajów (m.in. większość Europy z Islandią, Afrykę z nocą na Saharze, Bliski Wschód z Iranem czy Azję – Singapur, Hong Kong, Macao czy Filipiny), a samych podróży było zdecydowanie więcej. W niektórych miejscach zakochaliśmy się i wracaliśmy tam wielokrotnie, np. Egipt, Dubaj, Filipiny czy Hiszpania. Nie byliśmy jeszcze w Ameryce, ale mamy nadzieję, że zmieni się to już w marcu 2021 roku! O ile rok 2019 był bardzo udany pod względem odkrywczym, gdyż udało nam się odbyć fascynujące podróże do kolorowego Maroko, Iranu – starożytnej krainy Persów, zwiedzić Maltę i siostrzaną wyspę Gozo, poznać azjatyckiego lwa – Singapur, wrócić do zawsze uśmiechniętych Filipin, zagrać w ruletkę w Makao, poznać orientalny Katar czy “zacumować” w pachnącym porcie – Hong Kongu, tak w 2020 roku anulowano nam wszystkie zaplanowane loty i jeszcze ani razu nie siedzieliśmy w samolocie. Jest to dość dziwne uczucie i już nie możemy się doczekać, aż znowu znajdziemy się na pokładzie samolotu i usłyszymy “Hello. I’m captain!”.

Jako Obywatele Świata w 2018 roku wzięliśmy ślub na boso na Mauritiusie, a zaręczyny zorganizowałem nam na bezludnej wyspie na Malediwach przy zachodzie słońca w 2014 roku. Tam też spełniłem swoje marzenie odnośnie noclegu w domku na wodzie. Zaś marzenie odnośnie zobaczenia piramid i Egiptu udało mi się zrealizować w ramach prezentu na 18 urodziny Pauliny.

Kocham w czasie podróży poznawać ludzi, obcą kulturę i próbować lokalnej kuchni. Nie wyobrażam sobie życia bez podróżowania, odkrywania świata. Zazwyczaj najlepiej czujemy się na małych wyspach tj. hiszpańska Formentera czy maltańska Gozo. Kocham podróże, te małe jak i te duże – dalekie. Lubię odkrywać i doświadczać nowego – nieznanego. Cieszę się, że podróżuję zawsze razem z moją żoną, bo nie na nic piękniejszego, niż przeżywać i dzielić wspomnienia z ukochaną osobą. Podróżować to znaczy żyć, dlatego chcemy razem odkryć cały świat własnymi śladami. W końcu jesteśmy Kolorowymi Ptakami i możemy polecieć dokładnie tam, gdzie tylko sobie zapragniemy.

Po więcej informacji o działalności naszego Bohatera zapraszamy tu:

www.kochamyzycie.pl

www.arsnet.pl

facebook.com/szyperskimarek

Zdjęcia: Marek, Marek z Żoną – Pauliną Waluk-Szyperską, Marek z Pauliną i Michałem Brańskim (VP Strategy Wirtualna Polska), ślub na Mauritiusie

Autorem zdjęć z podróży jest Paulina Waluk-Szyperska (żona), a autorem zdjęć ślubnych jest Abigail Morellon (www.abigailmorellon.com)

Michal Karas

Autor

Michal Karas

Polecamy

Powiązane Artykuły