Nazistowska noc w Ogrodzie

Pamiętacie te sceny, gdy naziści przejmują Madison Square Garden w Nowym Jorku? Nie, to nie scenariusz Tarantino, bo i on pewnie by tego nie wymyślił. To wydarzyło się naprawdę, ok. 80 lat temu, a hołd swastyce i walce z Żydami składało wtedy ponad 20 tysięcy ludzi.

Gdy w Nowym Jorku ktoś mówi o „ogrodzie”, ma na myśli TEN ogród, czyli Madison Square Garden. Jedna z najbardziej znanych sal widowiskowych na świecie ma w swojej historii wiele pamiętnych nocy, ale są i takie, o których Amerykanie bardzo szybko i chętnie zapomnieli.

Do dziś niewielu z nich zdaje sobie sprawę, że pewnej lutowej nocy w 1939 roku na Manhattanie miał miejsce gigantyczny więc nazistowski, wyrażający poparcie dla polityki Hitlera. Tak – w okresie, gdy w Niemczech funkcjonowały już pierwsze obozy koncentracyjne, w USA tysiące ludzi ochoczo wznosiły rękę w nazistowskim salucie, śmiejąc się do rozpuku z żartów o Żydach i przyklaskując nawoływaniu, by ukrócić ich panowanie.

Był 20 lutego 1939, do inwazji na Polskę zostało wtedy tylko kilka miesięcy. W Nowym Jorku władze skupiały się jednak na zorganizowaniu największego w historii zabezpieczenia imprezy. 1700 policjantów słynnej NYPD pilnowało, by nikt z protestujących nie zakłócił spotkania miłośników Hitlera. Pod halą protestowały tysiące ludzi, ale policja konna skutecznie rozganiała tych nawołujących do powstrzymania nazizmu.

0001madr2Spotkanie zorganizował German American Bund (Amerikadeutscher Volksbund, w skrócie AV – logo organizacji widać obok), spadkobierca innych pronazistowskich organizacji, które Niemcy powołali do życia w USA w 1933. Oficjalna nazwa widowiska to „wiec proemarykański”. Jakże by inaczej, skrajny nacjonalizm zawsze najłatwiej ubrać w patriotyczne odzienie. Tłum wiwatujący na widok setek amerykańskich flag nie zwracał szczególnej uwagi, że na ich czele była ta ze swastyką, wpisaną w godło organizatora. W centralnym punkcie zawisła ogromna podobizna George’a Washingtona, jednego z ojców narodu, to i trudno było kwestionować, że dla narodu wiec był organizowany.

A jednak wydarzenie do niedawna było tak wstydliwe, że naprawdę niewiele osób o nim wiedziało. – To doprawdy dziwne, że o tym nie wiemy. Wydaje się, że to powinno być częścią podręczników każdego licealisty jako wstęp do II wojny światowej i Holokaustu – mówi reżyser Marshal Curry, wielokrotnie nominowany do Oscarów. On sam dowiedział się o wydarzeniu przypadkowo i natychmiast postanowił zrobić o nim film.

anight1

– Pewnego razu byłem na kolacji ze znajomym, który przygotowywał scenariusz osadzony w 1939 roku. Opowiedział mi o tym wiecu i autentycznie mu nie uwierzyłem. Przecież gdyby coś takiego miało miejsce, to na pewno bym o tym wiedział. Ale wróciłem do domu i zacząłem szukać. Znalazłem małe urywki, po 5 czy 10 sekund. Wiedziałem, że jeśli są fragmenty, to muszą też być dłuższe taśmy – opowiada Curry.

Natychmiast zatrudnił archiwistę, by ten przeczesał wszystkie możliwe źródła. Z tego poszukiwania zrodził się pomysł na film dokumentalny, który przybliży Amerykanom historię groteskowej lutowej nocy „w Ogrodzie”. Początkowo miał być prowadzony klasycznie, z narratorem opowiadającym o wydarzeniach pokazanych na ekranie. Jednak po zebraniu i obróbce materiału Curry zdecydował, że to zbyt dosadny obraz, by rozmyć go narracją. Pozwolił, by 7-minutowy materiał opowiedział się sam. Jest tylko muzyka i dźwięk przemówienia. Skąd taka decyzja?

– Uznałem, że to naprawdę ma odniesienie do aktualnej sytuacji. Do władzy dochodzą demagodzy, którzy również straszą wrogimi mediami, również straszą imigrantami i mniejszościami. Chciałem, by ludzie zdali sobie sprawę, co poprzedza katastrofę, że może należy bardziej stanowczo reagować, gdy ta sama taktyka jest używana dziś – opowiada reżyser.

Za „A night at the Garden” (dosłownie: „Noc w Ogrodzie”) otrzymał nominację do Oscara. Ponieważ film jest skomponowany w całości z materiałów archiwalnych, Curry udostępnił go za darmo na powszechnie używanej platformie Vimeo.

Kluczowy moment następuje przed trzecią minutą. Na mównicę wchodzi przywódca nazistowskiej organizacji, Fritz Kuhn. Tłum wznosi ręce w hitlerowskim pozdrowieniu.

– Panie i Panowie, bracia Amerykanie, amerykańscy patrioci. Na pewno nie jestem wam zupełnie obcy. Słyszeliście o mnie wszyscy przez kontrolowaną przez Żydów prasę, jako o stworzeniu z rogami, racicami i długim ogonem – zaczyna „dowcipnie” nazista, a tłum zanosi się ze śmiechu i owacji.

Choć Kuhn był Niemcem z Monachium, skutecznie przekonał gospodarzy, że jest jednym z nich.

– My, z naszymi amerykańskimi ideałami, żądamy oddania rządu w ręce Amerykanów, którzy go tworzyli. Jeśli spytacie, o co aktywnie walczymy w naszej organizacji, to po pierwsze, o sprawiedliwie rządzone, białe i nie-żydowskie Stany Zjednoczone. [owacja] Po drugie, o nie-żydowskie związki zawodowe, wolne od żydowsko-moskiewskiej dominacji – mówi Kuhn.

Lider zgromadzenia nie zdążył dokończyć wyliczanki. Na scenę wbiegł protestujący. Natychmiast atakują go bojówkarze AV, później policjanci. Mężczyzna jest bity ku uciesze tłumu. Szczególną uwagę zwraca młody chłopiec wśród członków AV, który doskonale się bawi podczas incydentu.

Ten mężczyzna to Żyd, Izydor Greenbaum, który na więc przyszedł ponoć spontanicznie i wtargnął na scenę w impulsie, słysząc oczernianie Żydów. Po aresztowaniu został ukarany grzywną w wysokości 25 dolarów. Sędzia wydając wyrok miał powiedzieć „nie zdawałeś sobie sprawy, że komuś mogła stać się krzywda?”. Na co Greenbaum miał odpowiedzieć „nie zdajesz sobie sprawy, że komuś stanie się krzywda” – według relacji jednej z nowojorskich gazet.

Greenbaum miał rację, zbyt wielu jednak nie zdawało sobie z tego sprawy.

Michal Karas

Autor

Michal Karas

Polecamy

Powiązane Artykuły