Czy Binkowski powinien być gwiazdą patriotycznej gali boksu?

Czy stulecie niepodległości Polski powinno być promowane przez zawodnika, który twierdzi, że Polska jest pod „żydowskim zaborem” i który wzywa do zabijania swoich wrogów? Najwyraźniej tak, przynajmniej według organizatorów Narodowej Gali Boksu.

Słowo „narodowy” coraz częściej kojarzy się źle zamiast dobrze, co w roku obchodów stulecia odzyskania niepodległości powinno martwić szczególnie. W tym wypadku miało być inaczej. Narodowa Gala Boksu to wydarzenie „sportowe z elementem patriotycznym”, jak zapewniał organizator Marcin Najman. Poza tym odbywa się na Stadionie PGE Narodowym, więc nazwa wpasowuje się prawie naturalnie.

Przynajmniej wpasowywała się, dopóki stowarzyszenie antyrasistowskie Nigdy Więcej nie zwróciło uwagi, że jedną z głównych gwiazd ma być 43-letni Artur Binkowski. Nigdy Więcej nie ma najlepszej reputacji i bywa określane jako organizacja żyjąca z szukania rasizmu nawet tam, gdzie go nie ma. Szczególnie niechętnie patrzą na nią w środowiskach kibicowskich, gdzie współpraca tej organizacji z UEFA jest solą w oku wielu fanatyków piłkarskich.

To wszystko jednak nieważne, ważna jest waga zarzutów. A, niestety, postawa Artura Binkowskiego jest bardzo jasna i nawet wielka gimnastyka intelektualna nie daje możliwości jej obrony. Bokser z kanadyjskim obywatelstwem publicznie nawołuje do stworzenia „czystej białej Polski”, twierdził w marcu, że Polska od 1989 jest pod żydowską okupacją, a przeciwników swojej ideologii („lewaków”) sugeruje rozstrzelać. Nie dziwi więc, kiedy publicznie udostępnia utwory neonazistowskiego zespołu Honor.

MY N A D A L pod zaboramii !! to juz prawie 300 lat !! pierwszy drugi i trzeci raz to FIZYCZNIE NaS gwalcili !! po…

Opublikowany przez Artur Binkowski 3 marca 2018

wsrod NaS jest w HuuuuuJ ZATRUTYCH ludzii !! oni CHORZY !! trzeba ich glaskac !! tak zwane LEWAKii JUDASZE ZATRUTE…

Opublikowany przez Artur Binkowski 3 marca 2018

Co na to organizator gali? Marcin Najman opublikował w nocy oświadczenie, w którym dość niezdarnie tłumaczy się z decyzji o uwzględnieniu Binkowskiego na liście uczestników. Pada między innymi argument, że impreza nie może promować rasizmu, skoro będzie czarnoskóry pięściarz Izu Ugonoh. Co jest jako żywo kopią amerykańskiego sformułowania „nie jestem rasistą, mam przecież czarnych przyjaciół”.

Rzecz w tym, że Narodowej Gali Boksu nikt o promowanie rasizmu nie oskarża, gorzej z samym Arturem Binkowskim. Ten człowiek dociera do wielu ludzi i dla młodzieży jego hasła mogą być nośne. Czy na pewno powinno się promować taką osobę na największej w Polsce gali, organizowanej na największym w kraju stadionie? W dodatku mówimy o wydarzeniu patriotycznym, pod patronatem sekretarz stanu Anny Marii Anders.

W oświadczeniu organizatora czytamy: „Jako organizatorzy nie akceptujemy żadnych przejawów ksenofobii i rasizmu. Podczas naszych oficjalnych konferencji nigdy nie doszło do żadnych tego typu skandalicznych wypowiedzi.” Tyle że właśnie podczas konferencji promującej Narodową Galę Boksu w zeszłym roku na PGE Narodowym Artur Binkowski m.in. wyzywał obsługę techniczną i pozdrawiał „swoich skinów”. Jak zapewniał dziennikarzy, „odpuści” zniewagę przeszkadzania w wywiadzie pracownikowi, ponieważ „prawdopodobnie Polak i starszy ode mnie”.

Organizatorom, jak wynika z oświadczenia, nie przeszkadza dotychczasowa postawa Binkowskiego, natomiast każdy kolejny wybryk tego typu poskutkuje usunięciem z ringu przed galą. „Wszyscy zawodnicy mają wyraźnie powiedziane, że każda jakakolwiek kolejna, niegodna, wypowiedź, nawet w ich osobistej przestrzeni medialnej, będzie skutkowała natychmiastowym usunięciem z karty walk” – czytamy w treści.

Michal Karas

Autor

Michal Karas

Polecamy

Powiązane Artykuły