Wygląda jak podrasowany fastback z 1965, ale to tylko pozory. W całości powstanie od zera, a do tego będzie w pełni zasilany elektrycznie, zapewniając niesłychane dotąd dla Mustanga osiągi.
Choć niektórzy mówią, że to jeszcze startup, brytyjska firma Charge Automotive na rynku pojazdów elektrycznych ma już utrwaloną markę. Co prawda tą marką aktualnie jest Arrival – skupiona na produkcji aut dostawczych i ciężarowych krótkiego zasięgu – ale Charge od zawsze celował również w inne segmenty aut elektrycznych.
I wycelował wysoko, w ożywienie legendy Forda Mustanga fastback z 1965 roku. Najbardziej kultowe nadwozie w historii tego legendarnego modelu, znane choćby z filmu „Bullit”, wróci do życia. Choć niektóre media sugerują, że mowa o renowacji istniejących modeli (jak to planuje Jaguar w przypadku elektrycznego E-Type), to wszystko wskazuje na produkcję od zera, jedynie na licencji Forda.
Ford zgodził się na stworzenie 499 sztuk do otwartej dystrybucji, a brakujący do 500 pojazd już jest gotowy i jeździ. Prototyp pokazuje sporo z możliwości, jakie zaoferuje ekologiczny Mustang. Silnik elektryczny z mocą 300 kW (410 KM) pozwoli rozpędzić bestię do 100 km/h w zaledwie 3,09 sekundy! Maksymalna prędkość będzie zapewne limitowana elektronicznie.
Elektronika to zresztą główne słowo pojawiające się w przypadku doświadczenia z jazdy muscle carem od Charge. Kierowca po zajęciu miejsca w fotelu może wybrać tryb jazdy (ekonomiczny, sportowy, ekstremalny), wysokość zawieszenia oraz napęd – tylni lub na wszystkie koła. Intuicyjny panel sterowania ma sprawić, że jazda stanie się przyjemnością.
Przyjemność będzie jednak kosztowała naprawdę niemało. Zaliczkę w wysokości 5 tys. funtów trzeba wpłacić już przy zamówieniu, a później zostanie do zapłaty „zaledwie” 195 tys. funtów. A skoro klient płaci za produkt prawie milion, to i nic dziwnego, że później będzie mógł wybrzydzać przy detalach wyposażenia i wystroju. Efekty swojego zamówienia chętni powinni zobaczyć już pod koniec 2019 roku, kiedy pierwsze sztuki zjadą z taśmy.
