Stadion za dwa miliardy, a boisko skandaliczne

Piaskownica, kartoflisko – to najczęstsze epitety pod adresem tymczasowego boiska, które zaraz po meczu ze Słowenią zostało zdarte z PGE Narodowego. Tym razem piłkarze nie przebierali w słowach i zgłosili problem samemu Mateuszowi Morawieckiemu.

Jakość murawy na PGE Narodowym jest tematem dyskusji niemal od otwarcia obiektu. Stadion jest źle zaprojektowany do posiadania stałego boiska (bardzo ograniczony dostęp światła), ponieważ nie taki miał być model jego funkcjonowania. Na co dzień murawy nie ma, bowiem tak operatorowi łatwiej jest zarobić na utrzymanie obiektu. Trudno się zresztą dziwić, skoro kolejny mecz o stawkę odbędzie się dopiero po Euro 2020 – nie da się oprzeć budżetu Narodowego o futbol.

Otwarte pozostaje pytanie: czy da się uzyskać w tych warunkach przyzwoitą jakość boiska tymczasowego? Jeśli wierzyć opiniom UEFA, PGE Narodowego i firmy Trawnik Producent – tak, już jest murawa odpowiedniej jakości. UEFA przecież oceniła ją przed meczem jako „excellent”, Trawnik Producent uważa, że „osiągnęliśmy już maksimum możliwości”, a operator największego polskiego stadionu przypomina ustami rzeczniczki Moniki Borzdyńskiej, że nikt poza Reprezentacją Polski nie zgłaszał uwag. Nie dodając jednocześnie, że nikt poza Reprezentacją tam nie gra…

Borzdyńska zapewniała zresztą przed meczem, że każdorazowo boisko jest odbierane przez MZPN i PZPN, a żadne z nich nie miały zastrzeżeń. To jednak nieprawda, jak powiedział po spotkaniu rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski. – Nie ma co się czarować. Mieliśmy do murawy zastrzeżenia w poniedziałek, we wtorek nic się nie zmieniło – powiedział rzecznik po meczu.

Zapewnienia o odpowiednich przygotowaniach na nic się zdają, kiedy piłkarze każdej z drużyn ślizgają się na boisku w najmniej oczekiwanych momentach, a każde kopnięcie piłki wzbija w powietrze chmurę piachu. Zresztą, bardzo kompromisowa jakość boiska była widoczna nie tylko z bliska, ale nawet z trybun podczas meczu Polska-Słowenia.

Firma Trawnik Producent argumentuje, że piłkarze po prostu nie są przyzwyczajeni do gry na tymczasowej nawierzchni i rekomenduje jak najdłuższe wkręty w butach. Piłkarze odbijają piłeczkę, że nie ma butów, które umożliwiałyby grę na tak fatalnym boisku. Firma z kolei chwaliła się przed meczem, że w tym roku ani razu nie odpadł z boiska jego płat (co najmniej jakby to miało być świadectwem jakości), po czym w trakcie meczu mniejsze i większe kępy walały się po nawierzchni.

O ile piłkarze i trener zwykle nie zabierają głosu w tej sprawie, o tyle tym razem Jerzy Brzęczek nie krył oburzenia. – To jest cud, że przez te wszystkie lata nikomu się nic nie stało. Nie wiem, chyba musi dojść do jakiegoś nieszczęścia, tragedii, żeby w końcu ktoś to zrozumiał i coś z tym zrobił – stwierdził selekcjoner. Podobnie ostre wypowiedzi padały z ust piłkarzy, by wymienić tylko Grzegorza Krychowiaka i Piotra Zielińskiego. Ten ostatni stwierdził, że to była najgorsza murawa, od kiedy Polska gra na Narodowym.

We wtorkowy wieczór skończyło się zupełnie nietypowo: interwencją u premiera Mateusza Morawieckiego. Okazją było zejście polityka do szatni po meczu. I choć pozornie nie leży to w gestii pierwszego ministra, to Morawiecki jest przecież aktualnie również ministrem sportu, a PGE Narodowy podlega mu jako spółka Skarbu Państwa.

Oczywiście, sprawa nie jest tak prosta. PGE Narodowy zamawia murawę pod wytyczne PZPN, zgodnie z obowiązującymi standardami. Nie może bez konsultacji ze Związkiem zmienić standardu, podobnie Trawnik Producent ma realizować zalecenia operatora i organizatora meczu. Rozwiązaniem mogłaby być murawa hybrydowa, którą szczeciniecki producent zaleca, ale to rozwiązanie znacząco droższe…

Źródło: Stadiony.net

Michal Karas

Autor

Michal Karas

Polecamy

Powiązane Artykuły