SMS-ujesz przez sen? Nie jesteś sam!

Trudno w to uwierzyć, zwłaszcza osobom, które zaglądają w historię wiadomości i widzą SMS-y, których nie pamiętają. To problem zwłaszcza młodych i jest całkiem realny, choć brzmi zupełnie niepoważnie.

Nie różni się to wiele od mówienia przez sen. Po prostu, jak ze wszystkim w dzisiejszych czasach, ludzie „nauczyli się” robić to na telefonie. Wysyłanie SMS-ów, czasami nawet maili, w stanie snu i bez świadomości tej czynności po przebudzeniu, to kolejny rodzaj zaburzeń snu, z którym borykamy się w XXI wieku. Nie mówimy tu o przebudzeniu i odpisaniu na wiadomość, o czym później się nie pamięta. Chodzi o autentyczną – choć często nieskładną – komunikację we śnie.

Dotyczy głównie osób z młodego pokolenia, dla których telefon stał się intuicyjnym środkiem komunikacji i nawet podczas snu są w stanie go odblokować, wybrać adresata i napisać wiadomość. Zupełnie bez uruchamiania świadomości. Nie powinno nas to szczególnie dziwić, skoro lunatykowanie czy wygłaszanie długich mów przez sen jest solidnie opisane naukowo.

Praca z urządzeniami mobilnymi jeszcze dużej literatury po swojej stronie nie ma, a jednak pierwsze badania na ten temat są prowadzone i dostarczają niepokojących efektów. Świeże wciąż wyniki ankiety studenckiej opublikowane na łamach naukowego „Journal of American College Health” sugerują, że nawet jedna czwarta amerykańskich studentów co najmniej raz wysłała SMS przez sen. Próba nie była reprezentatywna, a jednak wśród amerykańskiej młodzieży sleep-texting jest wręcz elementem slangu.

Wysyłasz? Masz problem

Inna, mało zaskakująca część wspomnianego badania, to korelacja pomiędzy zaburzeniem snu a jego jakością. Osoby, które piszą przez sen, statystycznie znacznie gorzej sypiają. Są mniej wypoczęte, a przez to bardziej zestresowane. To fatalna wiadomość o tyle, że sam fakt wysyłania wiadomości może być oznaką wysokiego poziomu stresu w życiu, więc tym bardziej sen powinien pełnić rolę oczyszczającą, dać wyczekiwany odpoczynek umysłowi.

Wskazówką o problemach może być również to, do kogo piszemy. – Wiadomości SMS od śpiących zazwyczaj otrzymują bliscy: członkowie rodziny czy przyjaciele – zauważa dr David Cunnington z Centrum Zaburzeń Snu w Melbourne. – Emaile natomiast częściej trafiają do współpracowników czy kontrahentów, a to może mieć wiele poważniejsze konsekwencje – tłumaczy.

Sny często odzwierciedlają to, z czym umysł boryka się najbardziej: sprawy trudne do załatwienia, pilne. W dobie niemal 24-godzinnej komunikacji mobilnej, mediów społecznościowych i pracy zdalnej może to być sygnał, że nie umiemy „wyłączyć się” z obiegu informacji i mamy poczucie, że cały czas trzeba być w gotowości do odpowiedzi.

Co można zrobić?

Sytuacja nie jest beznadziejna, choć niektórzy sięgają po zadziwiające rozwiązania. Jedna z ankietowanych studentek we wspomnianym powyżej badaniu opisała, że do snu zakłada mitenki, by ekran dotykowy nie reagował na ruch palców.

Nie u wszystkich tak drastyczne środki będą konieczne. Czasami skutek może dać już samo odłożenie telefonu czy tabletu poza bezpośrednim zasięgiem w czasie snu. Co, swoją drogą, jest pomysłem dobrym dla każdego, nie tylko nocnych pisarzy! Na temat szkodliwego wpływu urządzeń mobilnych na jakość snu badań są już tony, o czym zresztą wielokrotnie tu pisaliśmy. Im mniej rozświetlonego ekranu w sypialni, tym lepiej.

Warto również przed snem starać się wyciszyć – stworzyć codzienny rytuał „kładzenia się spać”. Słabsze światło, mniej hałasu, relaksująca czynność (np. lekka lektura) i regularna pora zasypiania zwykle pomagają poprawić jakość snu. Jeśli ucieczka od technologii i wypracowanie zwyczaju zasypiania okaże się nieskuteczne, najlepiej udać się do specjalisty. To temat wciąż wstydliwy, ponieważ osobom cierpiącym na ten rodzaj parasomnii wydaje się, że sprawa jest błaha, niewarta uwagi psychologa czy lekarza. Jednak z chwilą, gdy pogarsza jakość życia, jej skutki są jak najbardziej poważne i nie ma się z czym wstrzymywać.

Michal Karas

Autor

Michal Karas

Polecamy

Powiązane Artykuły