„Samobójstwa i alkohol zabijają policjantów”

Początkujący posterunkowy o polskich korzeniach Scott Tracz siedział w swoim sportowym aucie pod podmiejskim domem swojej dziewczyny. Przyłożył sobie broń do głowy i śmiertelnie się postrzelił

Na co dzień radosny trzydziestolatek, Tracz stał się wycofany i posępny, nie umiejąc poradzić sobie z przemocą, której był świadkiem jako funkcjonariusz. Mimo to nie przyjmował rekomendacji rodziny i znajomych, by szukać pomocy psychologicznej. Jak twierdzą krewni, bał się o ewentualny wpływ takiej pomocy na dalszą karierę. Był pewien, że straci pracę po okazaniu słabości.

Na początku maja Tracz był najnowszą ofiarą samobójstw w policji Chicago. W tym mieście odsetek mundurowych odbierających sobie życie jest wyższy o 60% od średniej krajowej dla całych Stanów Zjednoczonych (dane za Departamentem Sprawiedliwości USA).

Nie brakuje opinii, że problem zyskał na skali z powodu braku środków na pomoc psychologiczną i psychiatryczną. Władze Chicago dziś zapewniają, że zabiegają o poprawę usług dotyczących zdrowia psychicznego.

Presja na funkcjonariuszach policji jest tym większa, że w Chicago notuje się bardzo wysoką liczbę morderstw, których skutki policjanci obserwują. Z drugiej strony miejscowa policja znalazła się w ogniu krytyki po upublicznieniu w 2015 roku nagrania pokazującego jak policjant zabija czarnoskórego nastolatka Laquana McDonalda.

W 2016 liczba morderstw w Chicago skoczyła aż o 60%, do ponad 760 – więcej niż w Nowym Jorku i Los Angeles razem wziętych! Ponad 4300 osób w skali roku zostaje postrzelonych. Film ukazujący śmierć McDonalda wywołał narodową debatę o użyciu siły przez policję. Wkrótce po tym Departament Sprawiedliwości ujawnił, że policja w Chicago regularnie łamie prawa obywatelskie. Ten sam raport dostrzega, że liczba samobójstw staje się „poważnym problemem” służby w tym mieście.

– Chicago jest jak strefa walk zbrojnych – mówi Alexa Jones, dyrektor lokalnego oddziału NAMI (Narodowe Stowarzyszenie Chorób Psychicznych). O pracy lokalnej policji mówi wprost. – Oni oglądają najgorszy dzień z życia mieszkańców dosłownie każdego dnia.

W Chicago samobójstwo popełnia 29,4 policjantów na 100 tys. zatrudnionych – to dane z raportu związków zawodowych za 2013-2015. Departament policji nie zgadza się z taką oceną, podając liczbę 22,7 samobójstw w przeliczeniu na 100 tys. pracowników. Jednak obie te liczby są rażąco wyższe niż średnia krajowa (18,1 na 100 tys.).

Niechętnie szukają pomocy

Choć każdy z tych przypadków niewątpliwie jest inny, rozmowy ze specjalistami oraz aktywnymi i emerytowanymi policjantami wskazują wprost, że w policji jest głęboko zakorzenione piętno dotyczące korzystania z programu wsparcia pracowników (EAP).

Niektórzy funkcjonariusze są przekonani, że skorzystanie z takiej pomocy będzie oznaczało odebranie im licencji na broń, bez której nie mogą pełnić służby. Ten pogląd nie jest jednak prawdziwy, jak przekonuje Departament Sprawiedliwości. – Jeśli ktoś myśli, że zgłosiłem się do EAP, to myśli, że jestem niestabilny emocjonalnie. Więc nie zadzwonię do nich – powiedział pracujący obecnie policjant z Chicago, który prosił, by nie ujawniać jego tożsamości.

Superintendent Eddie Johnson przyznał w lutym tego roku, że dotychczasowe podejście do zdrowia emocjonalnego było błędne. W raporcie wydanym w marcu departament policji w Chicago zapowiedział, że zreformuje swoją opiekę psychologiczną.

– Zawód policjanta historycznie jest utożsamiany z kulturą macho – powiedział Johnson podczas publicznej debaty. – Przyznanie się do szukania pomocy było uznawane za oznakę słabości. Popełniliśmy błąd, patrząc na to w ten sposób, po prostu popełniliśmy błąd.

Tracz długo marzył o zostaniu policjantem, by pomagać innym. Jednak pracując w niebezpiecznej dzielnicy Chicago Lawn, zmierzył się z przemocą, na którą nie był gotowy. To w tej dzielnicy doszło do 58 z 760 morderstw w zeszłym roku, a także do 228 strzelanin.

– Mówił, że nie sposób sobie wyobrazić, do czego są zdolni ludzie, a potem spuszczał po prostu głowę – relacjonuje jego kuzyn Ark Maciaszek. Według jego relacji, Tracz miał z powodu pracy również problemy z podtrzymaniem relacji ze swoją dziewczyną.

Jednak nawet gdyby funkcjonariusze tacy jak Tracz szukali pomocy, odkryliby, że zasoby policji w Chicago są niewystarczające. Na 12,5 tys. zaprzysiężonych policjantów (oraz ich rodziny) przypada trzech specjalistów, którzy w samym tylko 2015 przeprowadzili prawie 7,5 tys. konsultacji. Dopiero teraz zatrudniany jest czwarty psycholog oraz dodatkowa osoba ds. uzależnień. Ale nawet biorąc to pod uwagę Chicago zostaje w tyle za innymi miastami. W Los Angeles na niespełna 10 tys. policjantów przypada 14 psychologów i wkrótce ma być zatrudnionych dwóch kolejnych.

– Samobójstwa i alkohol zabijają funkcjonariuszy nieporównanie bardziej niż zasadzki czy strzelaniny, a jednak nie ma takiego samego poczucia, że to pilna sprawa – alarmuje Christy Lopez, która prowadziła śledztwo w sprawie policji w Chicago z ramienia Departamentu Sprawiedliwości.

Autor reportażu: Timothy McLaughlin, redakcja: Matthew Lewis, Thomson Reuters Foundation. Tłumaczenie: Michał Karaś

Michal Karas

Autor

Michal Karas

Polecamy

Powiązane Artykuły