Okładkę łatwo zmienić

Roland Lachowicz fascynuje i odrzuca. Budzi kontrowersje. To osoba o najbardziej zmodyfikowanym ciele w Polsce – ma rozcięty na pół język, kilkadziesiąt kolczyków w całym ciele, implanty na skroniach i przedramionach oraz wytatuowaną gałkę oczną. Oraz… ogromny dystans do siebie i radość życia

Jak zaczęła się twoja przygoda z modyfikacjami ciała?
Roland Lachowicz (Ronix):
Zobaczyłem kolczyk w języku w jednym z filmów Disney’a. To był pierwszy bodziec.

Czy robienie sobie tatuaży, modyfikacje, piercing uzależniają?
A czy nie jest tak, że bycie pięknym uzależnia ? Są różni ludzie, różne podejścia. Jednym wystarcza dyskretny kolczyk, mały tatuaż, podczas gdy innym, to, co według społeczeństwa, nazywa się ekstremum. Ja od początku mam wizję siebie, do której dążę. Zmienia się lekko na przestrzeni lat, jednak główny wątek jest ten sam. Nie myślę każdego dnia, co w sobie zmienić, po prostu cierpliwie czekam na odpowiedni moment.

Co skłoniło cię do tak dużej ingerencji w swoje ciało?
W żartach odpowiadam, że bieda, a tak na poważnie, to że mogę sam decydować o tym, jak wygląda moje ciało. Akceptuję je takim, jakie jest, ale mimo wszystko, zmodyfikowane ciało bardziej mi się podoba. I mówię tu o sobie rzecz jasna, bo potrafię dostrzec piękno w ludziach bez kolczyków i modyfikacji.

Uważasz, że to typowa potrzeba?
Każdy zmienia wygląd swojego ciała, każdy. Obcinasz włosy, zmieniasz fryzurę, malujesz się, ćwiczysz, nosisz gorsety itd. Zmieniasz swoje ciało na wiele różnych, bardziej akceptowanych sposobów. Według ogólnie przyjętych norm społecznych – nie jest to typowa potrzeba, jednak dawno już wyrosłem z nazywania czegoś typowym, normalnym – na świecie jest zbyt wielu kolorowych ludzi, którzy mają jeszcze więcej przeróżnych potrzeb, więc dałbym sobie spokój z ocenianiem tego w ten sposób.

Co z bólem? Czy nie odstrasza on ciebie i znajomych od kolejnych zabiegów? Używasz znieczulenia?
To zależy, z reguły tak, choć są sytuacje, w których nie jest ono wymagane. Mówi się „Chcesz być piękna, to cierp”, więc cierpię – rzecz jasna nie w tej chwili, ale gojenie niektórych modyfikacji bywa uciążliwe. Dla mnie liczy się efekt końcowy, sam ból nie sprawia mi przyjemności – ale dodam, że rozumiem i w pełni akceptuję, tych którzy inaczej postrzegają ból.

Czy przez swój oryginalny wygląd nie masz problemów ze znalezieniem pracy, wynajęciem mieszkania, załatwieniem formalności choćby w banku. Panie w biurze są pewnie nieco zszokowane…
Pracuję w tej branży, więc jest to plusem, ale część znajomych miała wiele problemów z pracą. To się chyba nazywa dyskryminacja albo niż intelektualny. Sam osobiście nie chciałbym pracować dla kogoś, kto oceniałby moich współpracowników ze względu na wygląd. Co następne? Seksualność ? Kolor skóry? A może kolor butów ? Wynajęcie mieszkania, owszem – niektórzy żyją jeszcze w średniowieczu, bo co, jeżeli sąsiedzi spalą mnie na stosie ? W banku nie miałem jeszcze nieprzyjemności, gdybym miał, porozmawiałbym z kierownikiem – jestem bardzo oficjalny w takich instytucjach.

Jakie reakcje budzi twój wygląd?
Tu, w Londynie, bardzo często słyszę komplementy, spotykam się z uśmiechem i fascynacją. Czasem jest zdziwienie, rzadziej obrzydzenie. W Polsce było rożnie.

Na pierwszy rzut oka wyglądasz nieco groźnie i niedostępnie? Jaki jesteś prywatnie? Lubisz poznawać nowych ludzi?
Ja?! Groźnie? No dobrze… Jeśli idę w czarnych gotyckich strojach i mam do tego ostry makijaż, to ktoś, kto wierzy jeszcze w czarownice i wampiry, może się przestraszyć. Ludzie na poziomie, którzy zdają sobie sprawę, że to tylko makijaż, soczewki i po prostu ciuchy, nie zwracają na to uwagi. Style, w których gustuję, są tak różne, że nie powiesz mi, że w kolorowym, wyzywającym makijażu, w srebrnych leginsach i koronie z diamentów wyglądam strasznie. Niedostępnie, owszem, dla ludzi, którzy żyją stereotypami. Bo przecież mam dopracowany makijaż, ciuchy, które wyglądają na drogie – choć często są z second hand’u za mniej niż 10 zł. To buduje obraz kogoś, kto ma zawyżoną samoocenę i ocenia każdego z góry, prawda ? W rzeczywistości jest inaczej. Gdy podchodzi do mnie ktoś, kogo nie znam i chce nawiązać jakiś kontakt, po 5 sekundach przekonuje się, jakie to łatwe i jak bardzo nie interesuje mnie to, co ma na sobie. Bardziej zwracam uwagę na wnętrze – dodam, że połączenie ciekawej okładki i wnętrza się zdarza. Prywatnie jestem raczej ciepłą i otwartą osobą, nie oceniam ludzi.

Z jakim stereotypem na swój temat najczęściej się spotykasz?
To zależy – głównie od stroju i makijażu. Gdy ubiorę się gotycko, z reguły ludzie myślą, że jestem smutny, choć się uśmiecham. Gdy idę w mini, szpilach -że jestem dziwką, mimo iż mam swoje zasady. Gdy ubiorę się kolorowo – że jestem niedojrzały emocjonalnie, mimo iż często mam w głowie o wiele więcej, niż oni wszyscy razem wzięci. Oczywiście są jeszcze miłe stereotypy, czyli takie, że muszę być bardzo kreatywny…

A miłe reakcje?
Nieraz ktoś pochwalił mój makijaż czy strój, idealnie dobrane dodatki, docenił to, ile czasu i poświęcenia włożyłem w swoje modyfikacje ciała. Co do wnętrza, to spotykam się z masą miłych opinii, co mnie bardzo cieszy, ponieważ sporo pracuję nad sobą, nie tylko nad swoją okładką, którą tak łatwo i szybko można zmienić.

Czy twoim zdaniem, my, Polacy mamy problem z pewnością siebie? Za bardzo przejmujemy się spełnianiem oczekiwań otoczenia?
Oj, tak! Mnie udało się z tego wyzwolić. Jestem wolnym demonem, który robi, co chce, nie krzywdząc przy tym innych. Mała rada dla czytelników: Jeżeli chcecie coś zmienić w sobie i swoim życiu, a boicie się reakcji otoczenia czy bliskich – zróbcie to mimo wszystko. Jeżeli ktoś się od was odwróci, tylko dlatego, że robicie coś nie po jego myśli, ta osoba nie jest warta uwagi.

Czy uważasz się za oryginalną, wyjątkową osobę czy wręcz przeciwnie – przeciętnego, faceta, tyle że z paroma kolczykami w ciele?
Każdy jest oryginalny i wyjątkowy, nie licząc tych wszystkich ludzi, którzy nie robią nic, tylko oceniają, obrażają na prawo i lewo innych ludzi. Co do siebie, to nie widzę sensu w odpowiedzi. Zdaję sobie sprawę, co robię, jak wyglądam, jaki jestem w środku. Ocenianie zostawiam tym, którzy tak bardzo tego potrzebują.

Przez wiele osób jesteś uważany za gwiazdę internetu. Jak do tego podchodzisz?
Ze sporym dystansem. Łatwo zaistnieć w sieci, jeszcze łatwiej z niej zniknąć, więc przyjmuję to do wiadomości, jednak zdaję sobie sprawę, jak mało jest to istotne.

O czym marzysz, co chciałbyś robić za kilka lat?
Marzę o swoich czterech kątach. Takie to banalne. Ale cóż… Chcę dalej pracować w branży piercingu i modyfikacji ciała, chciałbym bardziej rozwinąć się w makijażach, poznać jeszcze więcej szalonych ludzi, podróżować, cieszyć się życiem, jeszcze bardziej niż teraz.

Rozmawiała: Joanna Jałowiec

Redakcja Magazynu
Polecamy

Powiązane Artykuły