Komety popełniają samobójstwa

Komety mogą popełniać samobójstwa. Jak? Po prostu zawirowują się na śmierć. To, w jaki sposób tego dokonują bada jeden z polskich naukowców, dr Michał Drahus z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Używa do przy tym m.in. Teleskopu Hubble’a

Zwykłym śmiertelnikom komety kojarzą się zazwyczaj z warkoczem, który pozostaje po nich, gdy przemierzają niebo. Podobno towarzyszyły ważnym wydarzeniom w historii ludzkości. Dla naukowców są jednak niezwykle cennym materiałem do badań.

Zazwyczaj przebywają one w niskich temperaturach, ale od czasu do czasu pojawiają się w okolicach Słońca, a to sprawia, że możemy je obserwować z Ziemi. Co więcej, badacze uważają nawet, że kiedyś mogły one dostarczać na naszą planetę związki organiczne i wodę. Było to jednak niedługo po tym jak powstała Ziemia. Stanowią one również pewne kapsuły czasu. Wszystko za sprawą ich składu, który nie zmienił się właściwie od początków ich istnienia.

Polskiego badacza zainteresowało jednak coś zupełnie innego. W ramach projektu finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki bada on naturalny czas życia tych obiektów i moment ich śmierci. Ma zamiar się dowiedzieć, jak kończą one swoje życie i jak długo mogą właściwie przetrwać.

Jeśli naukowcom udałoby się poznać czas życia komet, to – jak mówi dr Drahus – będzie można dokładniej ustalić m.in. pierwotną liczbę komet, które uformowały się u zarania Układu Słonecznego. Będzie też można lepiej określić np. częstotliwość ich zderzeń z „młodą Ziemią”, a przez to efektywność dostarczania wody i związków organicznych na naszą planetę.

Na kometę czyha wiele niebezpieczeństw, które zagrażają jej życiu. Może się np. rozpaść w wyniku zderzenia z innym ciałem niebieskim. Znacznie częściej zdarza się jednak, że jest to tzw. rozpad rotacyjny. Zdarza się to wtedy, gdy ciało niebieskie bardzo szybko wiruje wokół własnej osi. Na tyle szybko, że rozpada się na kawałki. Można to właściwie nazwać śmiercią samobójczą komety.

Największym zagrożeniem dla komet jest ich własna materia – ta sama, która tworzy spektakularne warkocze. Wypływając z jądra komety generuje siłę niczym silnik odrzutowy, który może śmiertelnie przyspieszyć rotację. Warunkiem jest jednak mały rozmiar komety, gdyż te bardziej masywne nie dają się łatwo rozkręcić. To czy faktycznie komety, a także planetoidy mogą się samoistnie rozpadać nie zostało potwierdzone, ponieważ nie było wiadomo jakie jest tempo wirowania tych ciał. Niedawno informacje te zostały jednak uzupełnione. Zespół naukowców pod kierunkiem dra Drahusa wyznaczył ostatnio po raz pierwszy tempo wirowania jednego z małych ciał Układu Słonecznego, które niedawno się rozpadło. Wiele wskazuje na to, że badany przez nich obiekt, o numerze P/2012 F5, nie jest kometą, ale planetoidą. Okazało się, że tempo rotacji tego obiektu jest bardzo szybkie, bo jeden obrót wokół własnej osi zajmuje mu nieco ponad trzy godziny. Naukowcy zidentyfikowali też cztery mniejsze fragmenty, które się od niego oderwały.

Na tym nie kończą oni jednak swojej pracy. Pierwsze wyniki, które uzyskali Teleskopem Hubble’a, przerosły ich najśmielsze oczekiwania, więc NASA przydzieliła im dodatkowy czas na obserwacje, m.in. z puli, którą dysponuje dyrektor obserwatorium. Co ważne, NASA nigdy wcześniej nie przyznała tak wiele cennego czasu obserwacyjnego Teleskopu Hubble’a na badania kierowane przez naukowca z Polski.

Źrodło: www.naukawpolsce.pap.pl

Ela Makos

Autor

Ela Makos

Polecamy

Powiązane Artykuły