Eadon Green Zeclat – z powrotem do lat 30.

Cała marka powstała, ponieważ na rynku brakuje aut nawiązujących do pięknych tradycji motoryzacji lat 30. XX wieku. Na koncie już dwa prototypy, z których jeden wyjechał na ulice. Ale na razie jeszcze nie trafił do produkcji.

Brytyjska motoryzacja od wielu lat jest cieniem tej sprzed lat. Rodzime marki masowe poległy na rynku, ostatnie ocalałe przykłady są w zagranicznych rękach. Mini w niemieckich, a Jaguar czy Land Rover – w hinduskich. Radzą sobie nieźle, ale daleko im do lat świetności wyspiarskiej motoryzacji.

Niewiele lepiej poszło niskoseryjnym producentom aut sportowych. Lotus i MG są pod chińską kroplówką, TVR właśnie został reaniwowany po kolejnej zapaści. Natomiast w kwestii produkcji niemasowej Brytyjczycy zdecydowanie nie mają się czego wstydzić. Marek pokroju Aston Martina czy McLarena przedstawiać nie trzeba, wkrótce reaktywowana ma być Lagonda, a na rynku nie brakuje też oryginałów pokroju klasycznego Morgana czy eksperymentalnego Ariela.

zeclat 1

Tym ostatnim może dojść konkurent, ponieważ od zeszłego roku działa marka Eadon Green. Dotąd wyprodukowała dosłownie dwa jeżdżące auta, z których pierwszy – Black Cuillin był jednorazowym produktem opartym o podzespoły Rolls-Royce, a drugi ma trafić do produkcji na zamówienia indywidualne. Jeszcze nie doczekał się wersji produkcyjnej, natomiast już ma homologację do jazdy po drogach. I radzi sobie na nich naprawdę nieźle, choć właściciel marki Felix Eaton chucha na niego i dmucha. W końcu mówimy o jedynym egzemplarzu, który narobił swoją estetyką sporego szumu podczas tegorocznych targów w Genewie.

zeclat 2

O Eadon Green warto wspomnieć właśnie z uwagi na estetykę. Oba stworzone modele powstały jako odpowiedź na brak aut inspirowanych wzornictwem lat 30., gdy królowały francuskie i włoskie aerodynamiczne potwory drogowe, w tym te od marek dziś zapomnianych, jak Delage, Delahaye czy Talbot-Lago. Właśnie na ich ultra-opływowych sylwetkach opierają się auta projektowane przez Eadon Green.

zeclat-8

Mówimy nie tyle o budowaniu pięknych replik, co o nowoczesnej interpretacji tamtej stylistyki. Jak podkreślił sam Eaton, „wyobrażam sobie, co projektowaliby tamci styliści, gdyby mieli do dyspozycji dzisiejszą technologię”. Trzeba przyznać, że planowany jako pojazd uliczny Zeclat nawiązuje do tradycji sprzed ponad 80 lat bardzo udanie, nawet jeśli nie każdemu jego bujna forma przypada do gustu. Bywa w krytycznych mediach opisywany jako wynaturzenie, a jednak wśród supersamochodów widzieliśmy już dużo bardziej ekstrawaganckie kreacje.

zeclat-7

Znacznie poważniejszym wyzwaniem niż przekonanie do estetyki auta, będzie dla Feliksa Eatona uzasadnienie ceny tego pojazdu. Planowana moc produkcyjna to 25 sztuk rocznie, ale ostateczna cena będzie zależała od liczby chętnych. Może przekroczyć milion dolarów, a to naprawdę wysoka półka dla auta, które nie jest (!) budowane od podstaw.

zeclat

Mało tego, silnik (V8, 6.2 L, 460 KM), płyta podłogowa i podwozie są przeniesione prawie 1:1 z Corvette C7. Owszem, z imponująco masywnymi kołami i – podobno – osiągami lepszymi od oryginału. Ale czy lepszymi na tyle, by uzasadnić monstrualną różnicę w cenie? Najdroższa Corvette kosztuje ok. 120 tys. $, tymczasem ten pojazd będzie droższy 6-9 razy. Czy ekskluzywność auta niszowego i wyjątkowa estetyka wystarczą do sukcesu?

zeclat-9

Zdjęcia od Eadon Green

Marek Nowak

Autor

Marek Nowak

Polecamy

Powiązane Artykuły