Bentley Flying Spur – luksusowy odlot

Niesamowite detale, muskularna sylwetka i wyjątkowo imponujące osiągi – to tylko niektóre z zalet nowego Bentleya Flying Spur, flagowej limuzyny od brytyjskiej marki.

Jest pewna ironia w fakcie, że angielski Bentley świętuje swoje stulecie w momencie, gdy firma należy do Volkswagena. I choć niemieckie „auto dla ludu” może nie kojarzyć się z luksusem pomimo wielu podejść do aut z górnej półki, to Bentley nic na transakcji chyba nie stracił. Od chwili wprowadzenia modelu Continental pojawiła się wyrazista, konsekwentna stylistyka, a najnowszy dodatek do gamy pojazdów – Flying Spur – ma walczyć z najlepszymi o klientów z najbardziej wypchanym portfelem.

bentley-new-flying-spur-rear-seven-eightsr-studio-1920x670

Wszystko wskazuje na to, że w rywalizacji z konkurencją ma spore szanse. I pod względem luksusu, i osiągów, i wzornictwa nowy Flying Spur ma się czym chwalić. Zacznijmy od wyglądu: masywna, przysadzista bryła pojazdu jest wizualnie ożywiona przetłoczeniami i subtelnymi chromowanymi inkrustacjami. W parze z 22-calowymi kołami jego szerokie na prawie 2 metry nadwozie wcale nie wydaje się przesadnie wielkie – proporcje są zgrane bardzo udanie.

Pod maską kryje się prawdziwy potwór, 6-litrowa jednostka W12 oferująca moc prawie 630 KM. Pomimo masy blisko 3 ton silnik jest w stanie rozpędzić auto do 100 km/h w zaledwie 3,9 s. Maksymalna prędkość też robi niemałe wrażenie: 333 km/h.

bentley-new-flying-spur-new-flying-b-bonnet-mascot-illuminated-1920x670

Jednak nawet biorąc pod uwagę osiągi, najpiękniejsze w aucie pozostają mimo wszystko detale. Flying Spur jako pierwszy model Bentleya uwzględnia wysuwany na maskę symbol „latającego B”, mający stanowić odpowiednik Spirit of Ecstasy u Rolls-Royce. Choć mniej tradycyjny pod względem designu, symbol może się przyjąć.

Takich staro-nowoczesnych połączeń jest zresztą sporo. Lampy przednie są co prawda LED-owe, ale wyrzeźbione w taki sposób, by sprawiały wrażenie mozolnie szlifowanego diamentu. Z tyłu włączony LED tworzy subtelny wzór B, a motyw diamentu znów ukazuje się oczom we wnętrzu auta – w kształcie okrągłych elementów (pokrętła, zegary, wyloty powietrza czy nawet układ tapicerki).

Na desce rozdzielczej kluczową rolę odgrywa obracający się panel centralny. Gdy auto odpoczywa, panel zlewa się z drewnianymi i chromowanymi obiciami, by obrócić się w chwili włączenia i ukazać tablet zarządzania pojazdem. Jeśli tabletu oglądać nie chcemy, można dokonać jeszcze jednego obrotu i na desce rozdzielczej lądują tradycyjne zegary skąpane w drewnie.

Smaczków tego rodzaju jest więcej, z Bentley zapewnia, że istnieje kilkadziesiąt różnych opcji dla stworzenia indywidualnego pojazdu, pod życzenie klienta. A ponieważ życzenie to będzie z pewnością kosmicznie drogie w realizacji, niespecjalnie przeraża nas, że dopiero z końcem roku będzie można zamawiać auto z Polski – to najzwyczajniej nie będzie problem dla nas…

Zdjęcia: Bentley Motors

Michal Karas

Autor

Michal Karas

Polecamy

Powiązane Artykuły